wtorek, 20 grudnia 2016

U niedźwiedzi

Pierwszego wieczoru w Limnone jedliśmy kolację w przyjemnej, choć dosyć pustej pizzerii. Jedzenie było smaczne, ale dosyć ciężkostrawne - wszystkie sosy były z dodatkiem jakiegoś lokalnego sera, a dla mnie to trudna rzecz do strawienia.
Następnego wieczoru poszliśmy do innej restauracji, jednak tam nie było już miejsc. Mieliśmy na szczęście inną opcję, bo dzień wcześniej pospacerowaliśmy po mieście w przyjemny mroźny wieczór i wybraliśmy sobie kilka innych dobrze wyglądających miejsc. W tej następnej znalazł się stolik dla nas, bo nie przyszedł ktoś kto miał już rezerwację i okazało się potem że mieliśmy bardzo duże szczęście, bo bez rezerwacji trudno tam o stolik na wieczór.
Restauracja nazywa się La taverna degli orsi i jest SUPER! Nie ma tradycyjnej karty dań, tylko potrawy wypisane są na tablicy. Szef (młody Włoch) przychodzi do każdego stolika i objaśnia wszystko. Menu jest codziennie inne i można wybrać poszczególne potrawy lub menu degustacyjne, np. 3 przystawki do spróbowania (małe porcyjki) jedno danie makaronowe i jeden deser do wyboru z trzech. My (dorośli) jedliśmy właśnie coś takiego, do tego wino domowej roboty. Emi wybrała ravioli z jakimś serem i porami, a mięsożerna Lidka delikatny stek z klasycznym pure. Wszystko było przepyszne! Atmosfera luźna, można powiedzieć rodzinna, naprawdę nam się podobało! Obok siedzieli państwo z psem w stroju Mikołaja na kolanach. I nie było drogo. Miejsce godne polecenia! Ja zwróciłam na nie wcześniej uwagę, bo kuchnia znajduje się w pomieszczeniu z wielkimi oknami i można tam zajrzeć z ulicy, czyli nie mają nic do ukrycia - a to już dobrze świadczy o jakości kuchni.



Oznaczenie na drzwiach toalety, żeby wiadomo było gdzie pan a gdzie pani miś ma isć...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz