poniedziałek, 24 lutego 2014

Święto Cytryny

Co roku w czasie karnawału, w Menton odbywa się Święto Cytryny. Polega ono na tym, że główny skwer miejski zamienia się w park ogromnych konstrukcji z pomarańczy i cytryn. Tematem tegorocznego święta jest książka "20 000 mil podmorskiej żeglugi" Juliusza Verne, dlatego można zobaczyć różnego rodzaju stwory morskie, podwodne pojazdy itp. Co jest fajne, to towarzyszą temu różne odgłosy płynące z ukrytych głośników: gulgotanie, porykiwania potworów, szum wody. Całość sprawia duze wrażenie. Żeby to wszystko zobaczyć, trzeba kupić bilet.

Poza wystawą stacjonarną, odbywają sie też parady karnawałowe, z mobilnymi owocowymi figurami. Prawdopodobnie wystąpiła też orkiestra z Polski, młodzież z Kędzierzyna Koźle, których spotkaliśmy na ulicy.Tego jednak jeszcze nie udało nam się zobaczyć i już raczej się nie uda, bo wyjeżdżamy na kilka dni. Trudno, impreza odbywa się co roku, więc może jeszcze kiedyś będzie okazja.








Na koniec trzeba było się napić soku z cytryn i pomarańczy, bo ślinka leciała od wszechobecnego zapachu owoców. Były tez naleśniki i gofry...


piątek, 21 lutego 2014

+16 w cieniu

Mamy ostatnio bardzo ładną i ciepłą pogodę. Sądząc po tym, że sławna lodziarnia na naszej ulicy jest już codziennie otwarta - tutaj już wiosna.
Lidzia jeszcze chora ale czuje sie coraz lepiej więc wychodzimy na krótkie spacery.


Nareszcie rusza jej się ząb! Pierwszy. Czekała na to już od dawna.


wtorek, 18 lutego 2014

No i ospa!

Lidka większość zeszłego tygodnia była przeziębiona, w piątek i sobotę czuła się trochę lepiej a tu nagle w niedzielę wyszło kilka swędzących krost! Podejrzewałam ospę ale lepiej poradzić się lekarza. Niestety w poniedziałek okazało się, że nasz pediatra, który już zna dziewczyny i mówi po angielsku jest na urlopie do końca tygodnia a do innego lekarza nie ma miejsc. Jedyne co można zdrobic to przyjść z dziećmi następnego dnia o 7.30 to może uda się dostać do kogoś. Chyba żartują! Jak widać, służba zdrowia kuleje też w Europie Zachodniej.
Tymczasem Emi wróciła w poniedziałek wieczorem z treningu narzekając na ból nóg. Rano okazało się, że nie mogła spać z powodu kataru i bólu głowy, no i ma 37,1. To już mieliśmy dwoje chorych dzieci a lekarza brak. Na szczęście Olek załatwił wizytę domową i lekarz już koło godziny 10 do nas przyjechał. Mówił po angielsku, bo pochodzi z Rumunii. Wyglądał jak Prince (piosenkarz), niski i drobny, ubrany jak to się mówi spod igły, w wyglancowanych brązowych butach. Zbadał dokładnie dziewczyny, przepisał lekarstwa do nosa, do gardła, syrop który łagodzi swędzenie i spray na krostki. Ospa Lidki jest bardzo łagodna, wiec możemy wyjść nawet na spacer przy ładnej pogodzie. Co mnie zmartwiło, to po osłuchaniu Lidzi zapytał, czy ma astmę? Jak wyzdrowieje, to powinniśmy ją prześwietlić na wszelki wypadek, bo wg niego coś dziwnego tam słychać. Ale może to tylko pozory.
Emi ma infekcję wirusową, nic poważnego.

A oto tęcza, jaka się niedawno u nas pokazała (podwójna!).


sobota, 15 lutego 2014

Nasza kuchnia

Pokazałam tu już naszą sypialnię, teraz pora na następną cześc mieszkania. Tym razem kuchnia.
Jest dużo mniejsza od kuchni w naszym domu w Gdyni, więc na początku trudno mi sie było tam poruszać i pomieścic wszystkie potrzebne rzeczy. Teraz się już przyzwyczaiłam, nie lubię tylko tego, że jak chcę użyć piekarnik - a robię to czesto - to muszę wyjąć wszystkie brytfanki i blaszki, które tam normalnie sa schowane, bo nie ma na nie miejsca gdzie indziej i wtedy bardzo mi przeszkadzają, leżąc np. na podłodze. Ta kuchnia jest dosyć stara, jak wszystko w tym mieszkaniu, jednak jest całkiem przyjemna.



Ewidentą zaletą tej kuchni jest widok z okna, które jest ogromne. W oczekiwaniu na nagrzanie patelni, bądź ugotowanie makaronu można sobie popatrzeć na morze lub na deptak i ulicę, na których zawsze coś się dzieje.
























Bardzo wygodny jest reling na ścierki zamontowany wzdłuż całej długości blatu. Co jest ciekawe, to jest tu identyczna lodówka, jaką mamy w naszym polskim domu. Tak się złożyło, że jeszcze przed naszym przyjazdem tutaj, zepsuł się zawias od drzwi tamtej lodówki. Olek zamówił nową parę (pojedyńczo nie sprzedają) i wymienił ten zepsuty, a jeden nowy został. Jakiś czas po moim przyjeździe do Francji, w upalną sobotę, zepsuł się niestety zawias od drzwiczek tutejszej zamrażarki, no i okazało się, ze mamy przecież zapasowy nowiutki, który tu pasuje! To dopiero fuks!

piątek, 14 lutego 2014

Walentynki

Niech to będzie miły dzień.
Ja w domu z chorą Lidką, która bardzo chciała iść do szkoły bo...są Walentynki. Niestety, jeszcze nie jest zdrowa, a na dodatek na brzuchu pokazał się jeden swędzący pryszcz. Pytanie, co dalej? Obserwujemy.





czwartek, 13 lutego 2014

Chora

Ostatnie kilka dni spędzamy w domu, bo Lidka jest chora. Ma kaszel, trochę kataru i podwyższoną temperaturę. Ogólnie jest bardzo nieszczęśliwa, że musi być w domu, bo lubi chodzić do szkoły a poza tym zrobiła się ładna pogoda. Udało się na szczęście trochę poleżakowac na balkonie.





Wczoraj patrząc przez okno zobaczyłam, że na kawałku chodnika, na którym w sezonie stoją krzesełka i parasole należące do lodziarni, stoi stos żołtych plastikowych foteli, którego tu wcześniej nie było. Chyba oznacza to, że lada dzień bedą lody! Od listopada lodziarnia była nieczynna i myślę, ze otwierają w koncu, bo będzie święto cytryny w Menton i przyjedzie sporo ludzi. Nareszcie!

wtorek, 11 lutego 2014

Co jeszcze robilismy w niedzielę

Wracając z Sanremo zatrzymaliśmy się w miejscowości Ospedaletti na spacer brzegiem morza. Pogoda była żeglarska, czyli słońce i silny wiatr, ale nie zimno, tylko przyjemnie i odświeżająco. Można było popatrzeć na ogromne fale.
Okazało sie, że jest tam nowy bulwar nadmorski, bardzo szeroki, ze ścieżkami rowerowymi ososbno dla kazdego kierunku jazdy, więc dziewczyny mogły poszaleć na hulajnogach. Wzdłuż bulwaru stoją bardzo ładne, kolorowe domy, w niektórych są kawiarenki lub restauracje.




 Zdjęcie poniżej wygląda trochę tak jakby było zrobione w Gdyni.


Mieliśmy bardzo przyjemny spacer. Kiedy usiedliśmy w kawiarni, żeby się czegoś napić, to obok nas siedzieli Polacy, którzy jak się okazało mieszkają bardzo blisko nas w Menton, już od 25 lat. Oni powiedzieli nam, że w miejscu tego nowego bulwaru wcześniej były tory kolejowe. Teraz pociąg jedzie tunelem, a ta trasa rowerowo-spacerowa ma sie podobno ciągnąć aż do Sanremo, czyli kilka kilometrów. Tutaj właśnie często pociąg jedzie bardzo blisko morza i czasem aż szkoda ze nie można w takich miejscach spacerować, wiec myślę, że ktoś miał świetny pomysł, żeby to zmienić.



To Ospedaletti bardzo mi się spodobało. Już się nie mogę doczekać, żeby przyjechać tu na rolki!

poniedziałek, 10 lutego 2014

Słońce w niedzielę

Na szczęście w niedzielę mieliśmy ładną pogodę i można było wybrać się gdzieś na mini wycieczkę. Bardzo lubimy jechać sobie do jakiegoś miejsca, w którym jeszcze nie byliśmy i mamy wielką przyjemność jeśli okaże się, że jest tam coś ciekawego albo po prostu ładnie i miło.

Wczoraj postanowiliśmy sprawdzić jak wyglądają włoskie miasteczka między Ventimiglia a Sanremo (po włosku pisze się to właśnie tak, nie rozdzielnie). Jakoś przypadkiem dojechaliśmy aż do samego Sanremo (mimo, ze nie planowaliśmy tego) więc poszliśmy tam na mały spacer i lody. Wiedzieliśmy, że tam jest czynna lodziarnia - większość z nich jest niestety zamknięta w sezonie zimowym. Te lody na głównym placu są naprawdę pyszne!






c.d.n...

środa, 5 lutego 2014

Obraz

Ten obraz zobaczyłam gdzieś w internecie i bardzo mi się spodobał. Mogłabym to być ja i Emi.




































Obraz jest autorstwa włoskiego artysty PINO . Jak na to patrzę, to prawie czuję wiatr na karku i słyszę szum morza...

wtorek, 4 lutego 2014

A deszcz pada i pada...

Tutaj pada o wiele częściej o mocniej, niż się tego spodziewałam. Dzisiaj mamy kolejny - chyba już 7 z kolei! - szary, deszczowy dzień. Moje niskie ciśnienie powoduje, że w takim dniu nie mam siły na nic, na szczęście mogę wówczas zostać w domu i zająć się czymś niewymagającym dużo energii.
Lubię się bawić aparatem fotograficznym ,badać jego i swoje możliwości i dzisiaj przekonałam  się, że w taki szary dzień jest wspaniałe światło do zdjęć.
Nie wiem dlaczego, ale według mnie lekko przywiędłe róże sa najładniejsze...to tak jak niektóre kobiety.



Cyrk



W tym roku odbył sie 38 Festiwal Cyrku w Monte Carlo. Jest to tutaj bardzo popularna impreza o dużym prestiżu. Udało nam się kupić bilety na jeden z występów artystów nagrodzonych. Spektakl trwał bardzo długo i było bardzo wiele pokazów, z czego większość wspaniałych. Trochę zwierząt: słonie, lwy i tygrysy, psy, konie. Dużo niewiarygodnych pokazów gimnastycznych, kilka numerów klaunów (akurat z Polski) a na koniec iluzjonista, który była niesamowity. Bilety na taki spektakl są niestety drogie, ale na pewno warto je kupić, chociaż raz w życiu. Dzieci były zachwycone, tak samo jak zresztą dorośli.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Park

W naszym miasteczku znajduje się bardzo ładny park. Można tam przyjemnie pospacerować, pobawić się na placu zabaw lub wybrać się na piknik. Emi była tam raz na urodzinach koleżanki.
Wczoraj trochę padało, więc chyba dlatego nie było tam nikogo poza mną i Lidką - co było bardzo dziwne, ale przyjemne. Emilia w tym czasie była u koleżanki a Olek jest na drugiej półkuli, więc chciaiałam trochę rozweselić Lidkę. Raczej się to nie udało, ale przynajmniej mogła się pohuśtać na ulubionej huśtawce bez czekania w kolejce.




 W tym parku mozna zobaczyć różnego rodzaju rzeźby...


 ...jak i wiele pięknych roślin.

 Ten kwiat (poniżej) wygląda jak egzotyczny ptak, również przy naszym domu teraz takie kwitną.



 Są tu też prace wykonane przez dzieci w pracowni ceramicznej.


sobota, 1 lutego 2014

Mecz

Dziś drużyna koszykarska Emilki grała mecz z drużyną z Antibes i nasze dziewczyny pięknie wygrały 38:16.
Brawo Roquebrune!