środa, 31 stycznia 2024

Wiosenne porządki

 Dziś ostatni dzień stycznia. Ten miesiąc nie jest moim ulubionym, więc cieszy mnie to. Po pełnym atrakcji grudniu, ten następny jest jakiś nijaki, smutny i ciągnie się bez końca. Ale jutro już luty, no i w tym roku wyjątkowy, bo dłuższy. Tutaj, gdzie mieszkamy zaczęło robić się wiosennie: słońce już wyżej na niebie, przygrzewa przyjemnie i zauważalnie później robi się ciemno. Wiem, że z punktu widzenia osób mieszkających w Polsce, to wiosna jest tu przez całą zimę i można się z tym zgodzić. Niemniej jednak, jakaś zauważalna zmiana teraz się odbywa.

Będąc w dosyć trudnej sytuacji oczekiwania na rozwój sytuacji w temacie pracy dla mnie, szukam sobie na siłę różnych zajęć, żeby zająć głowę czymś innym. I chociaż czasem naprawdę nie chce mi się porządkować różnych rzeczy, to dużą satysfakcję daje wyrzucenie worka niepotrzebnych gratów, albo zyskanie odrobiny luzu w szafie z ubraniami...

Wiosna to nadzieja na nowe, może w końcu też znajdzie się dla mnie jakieś zajęcie, bo ile można czekać???

Na szczęście są kwiaty, które zawsze sprawiają mi radość...i słońce nad wodą z rana... i dobre zdrowie i mnóstwo innych dobrych rzeczy!









Dobrego lutego!

niedziela, 28 stycznia 2024

Buduje się

 W Cagnes sur Mer buduje się nasze mieszkanie. Długo szukaliśmy czegoś do kupienia ale zawsze było coś nie tak: za stare, za drogie, zbyt duży remont potrzebny… no i te niekończące się poszukiwania stanęły na tym, że znaleźliśmy coś w innym mieście. Przyda nam się odmiana, nowe okolice, wiele do odkrycia. Czas na zmianę otoczenia!

Kto czyta ten blog od dawna, skojarzy być może wpis sprzed lat, w którym pisałam, że Cagnes sur Mer to przyjemne miejsce ale jest trochę za daleko od Monako, gdzie pracuje Olek a i może wkrótce ja też ( to temat na osobny wpis). Rzeczywiście odległość nie jest mała ale do zaakceptowania i już niedługo znacznie ma się poprawić jakość transportu kolejowego na Côté d’azur, kupiono sporo nowych pociągów i wkrótce mają kursować częściej niż teraz. Są osoby, które dojeżdżają z bardziej odległych miejsc. Będziemy mieszkać niedaleko Nicei i Antibes, do obu można dojechać rowerem ścieżką rowerową z Cagnes. Tak, myślę że zakup tego mieszkania to dobry pomysł. Samo ono jeszcze nie istnieje, zbudowano na razie parter a nasze będzie na trzecim piętrze, jednak już wiadomo, że będziemy mieć z balkonu widok na morze i lądujące samoloty bo lotnisko jest niedaleko ( nie słychać hałasu jakby ktoś pytał). Budynek będzie niedaleko nadmorskiej promenady, kilka minut spacerem po płaskim. No i jest tam świetna piekarnio-kawiarnia, gdzie lubimy posiedzieć i kupić bardzo smaczne pieczywo. Czego chcieć więcej???






Nazwa naszej ulicy:





poniedziałek, 22 stycznia 2024

Nicea widziana inaczej

 Ostatnio pojechałam do Nicei i nie poszłam utartymi ścieżkami, jak zwykle. Popatrzyłam na to miasto oczami turysty, jakbym była tam po raz pierwszy. Moje pierwsze wspomnienia z Nicei nie są zbyt przyjemne, bo wówczas wiedziałam, że będziemy się przeprowadzać w te okolice i wtedy - podszyta strachem - widziałam tylko to co najgorsze i nie podobało mi się tam. Teraz na szczęście już zmieniłam zdanie i uważam, że warto tu przyjechać i spędzić trochę czasu.

Nicea jest bardzo kolorowa, co się uwydatnia przy pięknej słonecznej pogodzie, która bywa tu bardzo często. Wielobarwne budynki, turkusowe morze, kolorowo ubrani ludzie na ulicach... Inspirująco i przyjemnie.








A tu ja, z siatką w roli głównej i na szaro niestety...








Do następnego razu...

wtorek, 2 stycznia 2024

Happy New Year!!!

Święta minęły, przyjemnie dni między nimi i końcem roku też, deszczowy Sylwester i pierwszy dzień nowego roku są już wspomnieniem… W takim momencie zawsze do głowy przychodzi mi pytanie: i co teraz? Po intensywnym okresie przedświątecznym, po uroczystym czasie Bożego Narodzenia nagle jest takie nic. Smutno, zimno, trzeba się odchudzać po świętach a najlepiej to by się człowiek zakopał pod kołdrą i spał do wiosny. Wiem, że tu gdzie mieszkamy to i tak mamy przyjemny klimat, bo prawdziwej zimy brak, szaruga bywa tylko czasem i oczywiście doceniam to. Jednak w środku zawsze czuję ten smutek poświąteczny…
Przed Sylwestrem pojechaliśmy na kilka dni „ na narty”. Skończyło się na tym że sprzęt nawet nie został wyjęty z samochodu, bo śnieg się stopił… Na szczęście we Włoszech zawsze można spędzić przyjemnie czas więc pojechaliśmy na jeden dzień do Turynu, a resztę czasu spędziliśmy w Limone Piemonte i Cuneo, gdzie mieliśmy pokój w hotelu. Ocieplenie klimatu daje się we znaki. Czy wiecie, że wciąż znajdujemy pojedyncze komary w mieszkaniu? Żywe oczywiście. Mam nadzieję że nadchodzące ochłodzenie w końcu je wykończy…
No nic, koniec tego biadolenia ! Życzę wszystkim dobrego roku i żeby nam się chciało dobrze żyć, zrobić coś dla siebie i patrzeć z optymizmem na to co przynoszą kolejne dni…



Włoskie panettone królują w każdym sklepie. Są to pięknie opakowane ciasta w stylu drożdżowej babki, z owocami kandyzowanymi tradycyjnie ale są też z czekoladą, kremem pistacjowym i wiele innych rodzajów. Drugie tradycyjne ciasto to pandoro, lekkie jak piórko ciasto posypane cukrem pudrem.


 
Targ w Menton też był piękny na święta.






Teraz dojrzewają tu cytryny.


Zimowy sok musi być z granatem.



A poniżej pandoro , czyli włoska babka.



Do następnego razu…