poniedziałek, 29 października 2018

Zanim zepsuje sie pogoda...

We Francji trwają ferie jesienne. Pierwszy wolny tydzień zaczął się piękną pogodą, lecz już na koniec zapowiedziano ochłodzenie i dużo deszczu. Żeby maksymalnie wykorzystać ciepło i słońce zanim nadejdą późnojesienne chłody, spędzałyśmy czas na dworze, ile się da.

W Menton jakiś czas temu nareszcie ukończono remont promenady przy plaży, pod którą powstał podziemny parking. Prace trwały nieskończenie długo, ale za to teraz jest tam bardzo przyjemnie. I w ciągu dnia gdy świeci słońce, i wieczorem, bo jest to miejsce bardzo dobrze oświetlone i można spacerować czy jeździć na rolkach, z czego szczególnie się cieszę.

 Ach, pełen luz...



 Na tej nowej promenadzie posadzono kilka egzotycznych drzew. To poniżej przyjechało podobno z Meksyku. Chyba dobrze się przyjęło, bo zakwitło bardzo ładnie żółtymi kwiatami.


 Była z nami koleżanka Lidki, Emi spędzała czas ze swoją.





Fontanna musi być w takim miejscu. Wieczorem jest podświetlona kolorowo.

 Trzeba oczywiście coś przekąsić w przerwie w zabawie! Gofry na patyku z całą masą Nutelli, pycha!

 Ale wygodnie na leżaku!


No a teraz już pada, wieje i trzeba było włączyć ogrzewanie... jesień w końcu przyszła.

poniedziałek, 15 października 2018

Po prostu RCM

Kilka widoczków z naszej miejscowości, trochę ciekawej, trochę nudnej czasami ale ogólnie  całkiem ładnej. Widać tu też Menton, które tworzy z Roquebrune Cap Martin jakby jedną całość.

Morze zawsze wygląda pięknie, niezależnie od pogody. Wciąż jest tu ciepło i słonecznie, niektórzy jeszcze pływają, choć woda już chłodniejsza.


Taki ładny plakat reklamuje nasze miasteczko, mam zamiar go zdobyć i powiesić na ścianie w domu. Czy to Lidka tam na obrazku?



Często można zobaczyć tu na ulicy ten pojazd, napędzany siłą ludzkich mięśni. Jeździ też jeszcze drugi, żółty. Od dawna chciałam zrobić mu zdjęcie, ale dopiero teraz się udało, gdy stałam przy przejściu dla pieszych a on akurat przejeżdżał. Na żywo wygląda to niesamowicie.


To szczęście, że mamy taki piękny widok z okna. Dzisiaj rano wyglądało to tak:


Gdy zaświeci słońce, woda robi się turkusowa


A koło domu chodzi sobie taki kocur. Trochę mnie to denerwowało wcześniej, ale odkąd zobaczyłam szczura w ogrodzie, to od razu tego kota polubiłam...


czwartek, 11 października 2018

Jesień

Jesień dla mnie to...

...dynie



 ...żółte róże


...ciastka owsiane do herbaty

 ...wrzosy na balkonie


i chryzantemy...


czwartek, 4 października 2018

Jestem tu!

Nie było mnie tu przez jakiś czas, ale wracam, jestem.

U nas życie toczy się powoli, normalnie. Zaczyna się październik, więc szkoła na pełnych obrotach i dzieci już trochę zmęczone wczesnym wstawaniem. Lidka trochę się bała jak to będzie w gimnazjum, ale już się przyzwyczaiła do nowej szkoły i wszystko gra. Pierwsze oceny bardzo dobre, więc wszyscy się z tego cieszymy.

W ubiegłym tygodniu, kiedy dowiedzieliśmy się, że polscy siatkarze będą grać w Turynie i okazało się że można jeszcze kupić bilety na piątkowy mecz z Włochami, nie zastanawiając się długo pojechaliśmy tam. I to był świetny pomysł, bo atmosfera w hali sportowej była niesamowita! Włoscy kibice potrafią się dobrze bawić, nawet gdy już po pierwszym secie okazało się , że to my (Polacy) a nie oni będziemy grać dalej.
Ogólnie cały wyjazd był przyjemny, bo lubimy czasem pojechać do dużego miasta, gdzie życie toczy się trochę szybciej, tak jak i samochody na zatłoczonych ulicach. Szkoda, że musieliśmy szybko wracać, ale Emi była w tym czasie na szkolnej wycieczce i trzeba ją było odebrać koło 17 w sobotę (z nami była w Turynie tylko Lidzia). Gdybyśmy byli wszyscy razem, to raczej zostalibyśmy na jeszcze jeden mecz bo chętnie spędzilibyśmy trochę czasu w tym sympatycznym włoskim mieście. Za to na pewno nabrałam apetytu, żeby pojechać tam niedługo ponownie, może pociągiem tym razem. Tym bardziej, że przepiękny stary i wielki dworzec jest odnowiony i warto go zobaczyć od środka. Jak również kilka części miasta, których jeszcze nie widzieliśmy. Tak więc jest plan i oby udało się go zrealizować...