piątek, 25 września 2015

Choroba nie wybiera

Ostatnio nie piszę tu nic bo psuje mi się komputer niestety... Przez kilka dni nie miałąm go w ogóle w domu, bo ktoś miał spróbować go jakoś "wyleczyć" a tymczasem ta osoba sama się rozchorowała... Tak więc póki co, nie wiem co dalej będzie i nie wiem też czy dam radę coś tu "wrzucić".

Proszę o cierpliwość...

czwartek, 17 września 2015

Nawet rzecz może mieć wiele twarzy...

Na przykład taki Fiat 500... Dobrze wygląda w każdym''makijażu".



























Lidka ma w ręce balon, który dostała w sklepie - był tam akurat wieczór promocji i atrakcji. Balon jest odjazdowy i bardzo mocno napompowany. Widać, ze nie żałowano helu przy jego napełnianiu, inaczej niż to zwykle bywa w balonikach sprzedawanych na ulicy.

środa, 16 września 2015

Takie widoki

Zwykle nie chce mi się wcześnie wstawać z łóżka, no ale do szkoły dzieci muszą iść. Na szczęście na pociechę mam wtedy piękne widoki za oknem.



wtorek, 15 września 2015

Wycieczka do innej pory roku

W niedzielę wybraliśmy się na przejażdżkę i spacer. Po drodze zdecydowaliśmy, że pojedziemy do Sospel - niedużego miasteczka położonego kilkanaście kilometrów od naszej miejscowości, w górach. Przejeżdżaliśmy już przez to miejsce jeden raz, wracając kiedyś z Limone Piemonte inną drogą niż zwykle.
 Pogoda była zmienna, z rana mocno padało i była burza, ale potem się wypogodziło. Jednak mieliśmy oczywiście ze sobą kurtki przeciwdeszczowe na wszelki wypadek.
Sospel okazało się być uśpionym małym miastem, jednak z przyjemną, lekko tajemniczą atmosferą. Starówka typowa dla włoskich miasteczek w okolicy (dziś to należy do Francji ale kiedyś były to włoskie tereny). Domy kolorowe, bogato zdobione, bardzo stare ale wciąż ładne. Rynek z pięknym kościołem. Przez środek miejscowości płynie rzeka i sporo budynków stoi na jej brzegu. Bardzo mi się tam podobało - oczami wyobraźni widziałam jak można by to miejsce trochę ożywić, ozdobić kwiatami itp. Na szczęście widać, że podjęto działania, żeby to wszystko nie popadło w ruinę - tu i ówdzie wyremontowane kamienice, odnowione chodniki, ładne zaułki. Takie miejsce jest według mnie idealne dla osób, które lubią wypoczywać z dala od zgiełku dużego miasta, z ładnymi widokami dookoła i możliwością spacerów po okolicznych niewysokich górach.
Co było ciekawe, to (jak widać na zdjęciach) było tam bardzo jesiennie. Pochmurne niebo, suche liście na chodnikach, potem zaczęło też padać. Trochę smutno, ale ciekawie i tak bardzo inaczej od tego co mamy na co dzień - mimo, że mieszkamy przecież całkiem blisko.














poniedziałek, 14 września 2015

To już 8!

Lidka to już ośmiolatka. W piątek były jej urodziny, w sobotę mała impreza w domu. Kilka zaproszonych dziewczynek niestety nie mogło przyjść ale i tak było fajnie i wesoło.











środa, 9 września 2015

Jesienne róże

Obojętnie ile stopni jest na zewnątrz - idzie jesień, czuję to pod skórą... Róże też całkowicie jesienne były w sklepie. Niby różowe, ale jednak lekko herbaciane, jakby żółkły tak jak liście na drzewach (generalnie nie u nas niestety, chociaż gdzieniegdzie takie drzewa można wypatrzeć.To daje do myślenia skąd biorą się więc suche liście na naszej wycieraczce prawie każdego dnia?). Tak, wiem, wiem, powinnam się cieszyć, że nie pada i nie jest zimno i oczywiście doceniam to. Ale...lubimy jesień i już!





wtorek, 8 września 2015

Pies i kot

Na naszym spacerze w La Turbie spotkałyśmy też pieska, który bardzo polubił Lidę i chodził za nami  tak długo aż jego właściciel zapiął go na smycz. Taka żywa maskotka! Lidka zachwycona - od razu dostała więcej energii na "nudny" spacer.




poniedziałek, 7 września 2015

Wysoko, jeszcze wyżej

Dwa dni temu pojechałyśmy z Lidką odebrać Emi od koleżanki, u której nocowała. To było w La Turbie - ślicznym małym miasteczku niedaleko od nas, usytuowanym bardzo wysoko. Nietrudno się domyślić, że rozciągają się  stąd piękne widoki, skoro jest to blisko morza i na dużej wysokości (aż do 658 m n.p.m.) To w tej okolicy zginęła księżna Monako, na jednej z krętych dróg, po których niektórzy jeżdżą zdecydowanie za szybko, według mnie.

Z tego miejsca widać Monako "jak na dłoni". Na poniższym zdjęciu pięknie wyróżnia się budynek muzeum oceanograficznego (na tle wody, z prawej strony) a bystre oko zobaczy jeden ze statków Star Clippers, lekko w lewo od środka zdjęcia. Widok jest zachwycający, jednak nie dla ludzi z lękiem przestrzeni! Tymczasem dwie rowerzystki pozowały do zdjęcia siedząc na niezbyt wysokim murku oddzielającym nas od przepaści...

 W La Turbie nie brakuje urokliwych krętych uliczek.



Akurat trafiłyśmy na taką sytuację: panna młoda przyjechała na ślub konno!

 Nad miasteczkiem górują dobrze zachowane ruiny rzymskiej budowli z pierwszego wieku p.n.e


Ciekawostka! Publiczna pralnia z dalekiej przeszłości



 Lidka chętnie zajmuje się domowymi pracami czasami...



Ten dom (poniżej) jest bardzo ładny, zawsze zwracałam na niego uwagę, kiedy tędy przejeżdżaliśmy, więc w końcu mogłam uwiecznić go na zdjęciu.




Między drzewem i budynkiem widać...Italię (wolę pisać w ten sposób - nazwa Włochy jest taka brzydka, a Italia przecież bella, czyli piękna)

Jestem pod wrażeniem ile pięknych miejsc jest w okolicy , w której teraz mieszkamy. Ta część Europy jest jak skrzynia pełna skarbów, nic tylko zwiedzać!

czwartek, 3 września 2015

Zaczęło się

Powrót do szkoły, wszystko wraca do ustalonego porządku. Już wiadomo kiedy będą treningi Emi i zajęcia taneczne Lidki. Dzieci cieszą się, bo lubią chodzić do szkoły - szkoda tylko, że trzeba wcześnie wstawać, no ale do tego przyzwyczaimy się. Na razie o 20.30 jestem śpiąca, bo wstałam kilka minut po 7 (co i tak nie jest bardzo wczesną porą, kiedyś zaczynałam tak pracę...). Pogoda co prawda tutaj całkiem letnia, wczoraj było 29 stopni i na razie prognoza nie przewiduje większego ochłodzenia, tylko poranki są trochę chłodniejsze. Jednak pod skórą czuję nadchodzącą jesień, bo jestem do tego przyzwyczajona. Dla mnie początek szkoły = jesień.

Wczoraj pojechałyśmy do Nicei kupić buty dla dziewczyn, bo stopy rosną, wiadomo. Tam jest sklep, w którym można kupić wszystkie najfajniejsze dziecinne buty, niektóre bardzo drogie, ale są też te w przyzwoitych cenach i duże przeceny. Wracając byłyśmy mocno głodne i zatrzymałyśmy się przy ulicznym barze, który mieści się w bardzo ładnym miejscu blisko wody, z niesamowitym widokiem.Sam bar jest byle jaki, ale frytki były dobre. Tym lepsze, że dzieci się w ogóle tego nie spodziewały, a tu nagle mama pyta, czy chcą frytki (a to się często nie zdarza!).