niedziela, 5 maja 2024

Lyon-Paryż

 Nasza “majówka “ upłynęła pod znakiem przeprowadzki. Emi puściła mieszkanie w Lyon bo kilka tygodni temu zaczęła staż w Paryżu i do Lyonu wróci dopiero w październiku. Mieszkanko które wynajmowała było bardzo ładne, na poddaszu starej kamienicy, usytuowane w dzielnicy pełnej kawiarń i nietuzinkowych sklepów. Jednak płacenie wynajmu przez kilka miesięcy podczas gdy nikt tam nie mieszka (ewentualnie grasuje jakaś mysz, nie żartuję niestety) jest trochę bez sensu, plus zakwaterowanie w Paryżu też swoje kosztuje. Moje dotychczasowe zarobki nie są porażające więc sprawa była jasna, że trzeba tymczasowo wyprowadzić duże dziecko z Rue des Capucins… Pojechaliśmy samochodem tylko we dwoje, żeby z tyłu było miejsce na kartony, a Emi przyjechała pociągiem z Paryża. Wybraliśmy trasę przez Grenoble, dla urozmaicenia i było warto bo widoki po drodze piękne, a we wspomnianym mieście jeszcze nie byliśmy. 

Po przyjeździe do Lyon okazało się że rzeczy do zabrania jest całkiem sporo i martwiliśmy się, że nie da rady wszystkiego zabrać. Na szczęście samochód okazał się bardzo pakowny i tylko kilka przedmiotów trzeba było oddać potrzebującym. Odświeżone mieszkanie zostało po bardzo wnikliwej kontroli odebrane i można było pójść w miasto. Pogoda niestety mało spacerowa więc po krótkim spacerze spędzaliśmy trochę czasu z córką w kawiarni i potem wróciliśmy do domu. Cieszę się że Emi przynajmniej jeszcze jeden rok spędzi w Lyon, bo bardzo lubię to miasto i chętnie ponownie tam się wybiorę. 

A staż w Paryżu to już osobna historia…

Poniżej widok z trasy, ośnieżone góry w okolicach Grenoble.


Po remoncie klatki zainstalowano nowe skrzynki pocztowe w budynku w którym mieszkała Emi, i jest tu jej nazwisko, to już tak zostanie.


Niektóre z mieszkań mają tam takie eleganckie drzwi.



Schody mają przynajmniej 100 lat








To stara siedziba szkoły, w której jest również edukacja na poziomie wyższej uczelni, gdzie Emi się uczy. Trochę to dziwne ale tak jest. Piękny stary budynek.


niedziela, 28 kwietnia 2024

środa, 24 kwietnia 2024

Madryckie zachwyty

 Ostatnie kilka dni spędziliśmy w Madrycie. Moja praca się skończyła, Lidka zaczęła ferie wiosenne, więc zrobiliśmy sobie mała wycieczkę w odwiedziny do rodziny. Byliśmy tam już kilka razy ale nie pamiętałam że to miasto jest tak piękne! Majestatyczne, pięknie utrzymane a intensywne światło słoneczne podkreśla jego urodę. Jasne, bogato zdobione budynki wspaniale prezentują się na tle jaskrawo błękitnego nieba, wywołując zachwyt. Wszystko razem zrobiło na mnie ogromne wrażenie. 

Pogoda nam dopisała, choć wiał chłodny wiatr i cieszyłam się że zabrałam ze sobą cienki płaszcz. Zjedliśmy dużo dobrych iberyjskich potraw, w towarzystwie ulubionego hiszpańskiego wina, parząc podniebienie gorącymi croquetas, jak za każdym razem gdy je jem…

Na każdym wyjeździe staramy się odwiedzić jakieś muzeum no i w Madrycie jest ich wiele, na najwyższym poziomie. Tym razem poszliśmy do Muzeum Thyssen-Bornemisza, obejrzeć kolekcje malarstwa i rzeźby. Zbiór dzieł imponujący, bardzo mi się tam podobało. Obejrzeliśmy tylko część bo byliśmy trochę zmęczeni od nadmiaru wrażeń ale chętnie pojadę tam ponownie.

Ogólnie wyjazd był bardzo udany, miło było spotkać rodzinę, poznać najmłodszą kuzynkę Lidki i Emi (ta druga niestety nie pojechała z nami, bo wcześniej zaczęła staż w Paryżu) i spędzić trochę beztroskiego czasu w pięknym miejscu. Już nie mogę się doczekać następnego razu…















Cdn…


czwartek, 11 kwietnia 2024

Pierwszy tydzień pracy

 Udało mi się trafić na zastępstwo na dwa tygodnie do pracy w recepcji banku w Monako.  Agencja pośrednictwa pracy zaproponowała mnie na to stanowisko kilka tygodni temu, ale wtedy nic z tego nie wyszło. Nagle, w Wielki Piątek telefon czy jestem zainteresowana, żeby jednak pójść do tego banku, wybrana na to miejsce osoba jednak zrezygnowała. Ja zgodziłam się bo czułam, że warto i musiałam tego samego dnia iść na rozmowę, prosto z mojego kursu francuskiego w Nicei. Tak jak stałam, ubrana nie bardzo elegancko ale to nie szkodzi, sytuacja była awaryjna. 

Po krótkiej rozmowie, powiedziano mi że mnie akceptują i zostaję na przeszkolenie. Sympatyczna Czeszka wszystko mi przekazała, następnego dnia pojechała na urlop. A ja po świętach zaczęłam pracę. No i jestem tu już od tygodnia i podoba mi się. Czasem sporo się dzieje czasem nic, pracownicy banku są sympatyczni.  Praca nie jest skomplikowana tylko trudno mi czasem zrozumieć co ludzie mówią przez telefon, ale daje radę. Cześć klientów rozmawia po angielsku, po rosyjsku, po włosku i po niemiecku nawet. Wiem już , że odpowiada mi takie stanowisko i będę szukać czegoś podobnego. 

Został mi jeszcze tydzień, będzie mi szkoda opuścić to miejsce, no ale cóż …

To moje stanowisko pracy:



Ze stacji pociągu w Monaco idę takim tunelem. Potem widzę kasyno i idę na chwilę do parku…. Całkiem przyjemna trasa do pracy!




A to kolejki do wind na dworcu, którymi wszyscy muszą jechać jeśli udają się do górnej części Monaco. Bardzo szybko i sprawnie to idzie wbrew pozorom, nikt się nie wpycha tylko grzecznie czeka. Byłam pod wrażeniem kiedy zobaczyłam to po raz pierwszy.



środa, 27 marca 2024

Z życia wzięte

 Kilka obrazków z życia na przestrzeni ostatnich kilku dni.

Drugi tydzień kursu powoli się toczy. Przyjemnie wrócić „na chwilę” do szkoły.

Wielkanoc tuż tuż a nam nie wyrosła rzeżucha! Jakieś stare nasiona czy jak??? Posieję na nowo, może coś jeszcze wykiełkuje do niedzieli…

Pogoda u nas kapryśna, ale czasem można przyjemnie spędzić chwilę na balkonie. Gdy świeci słońce to można zobaczyć „naszego” gekona, który mieszka gdzieś tu przy domu, lubi się wygrzewać w cieple.


Poniżej lokalny urząd miasta, tak ładnie i kolorowo wygląda na wiosnę.

A tutaj ulubiona kawiarnia Emi w Nicei, pusta w czasie deszczu. Już w piątek Emi przyjedzie z Lyon  na święta i tam na mnie poczeka, aż skończę zajęcia i razem wrócimy do domu.

Troche materiału w kwiatki z okazji wiosny i świąt: nowy obrus i ścierki które mogą posłużyć za serwetki. Lubię Wielkanoc…