niedziela, 31 sierpnia 2014

Wyższa szkoła plażowania

Plaża w Menton i Roquebrune nie jest piękna, same dosyć duże kamienie - leżenie na ręczniku przypomina zabawę w fakira. No ale jako że pogoda plażowa jest tu przez wiele miesięcy, ludzie tłumnie przesiadują na plaży od wczesnych godzin porannych. Codziennie, kiedy wstaję około 9 (w wakacje tylko niestety) to widzę przynajmniej kilkanaście osób rozłożonych na leżakach i do tego kilka pływających w morzu. Z moich obserwacji wynika, że plażowanie jest istotnym elementem letniego dnia dla wielu osób nie tylko tych co przyjechali na tygodniowy wypoczynek. Wielu tubylców przychodzi tu pewnie każdego słonecznego dnia, a przynajmniej wtedy, kiedy my też spędzamy czas na plaży.

Plażowanie przybrało tu zaawansowaną formę. Ludzie przychodzą rano zaopatrzeni w wózeczki na których wożą składane plażowe łóżka i duże parasole ze specjalnymi stojakami, wyposażonymi  w ostrza ułatwiające wbicie w podłoże, które pod warstwą kamyków jest twarde. Często mają ze sobą torby-lodówki. Koło południa część osób znika z plaży by zjeść lunch, natomiast sprzęt plażowy zostaje i oczywiście nikt obcy tego nie tknie. Czasem mnie to denerwuje, bo niby jest mało ludzi a wszystkie lepsze miejsca zajęte pustymi leżakami. Za to w tym czasie jest na plaży cicho, spokojnie i według mnie najprzyjemniej. Około14 lub 15 najedzeni plażowicze wracają po sjeście i następuje dalszy ciąg opalania się, pływania, rozmów itd.
Ludzie, szczególnie Włosi siedzą często całymi rodzinami, lub po prostu w większych grupach. Pewnego dnia koło nas rozłożona była wielopokoleniowa włoska rodzina, której ktoś przyniósł obiad - cały wielki pojemnik spaghetti, które pachniało na odległość. Moje dzieci niczym zaczarowane patrzyły jak makaron z sosem jest nawijany na jakieś dziwne szczypce i nakładany na plastikowe talerze i potem posypywany tartym parmezanem. Ślinka nam ciekła i od razu poczułyśmy, że też jesteśmy głodne wiec trzeba się może zbierać na obiad do domu...
Nierzadko jestem pod wrażeniem, w jak świetnej formie są niektóre kobiety, mimo że z pewnością mają dosyć dużo lat. Taki wygląd to musi być efekt dbania o siebie przez większość życia. Można dosyć dokładnie obejrzeć większość pań, bo powszechne jest chodzenie po plaży topless, mimo że czasem wygląda to bardzo nieapetycznie. Jednak najwyraźniej nikt się tym tu nie przejmuje i może to dobrze? Plaża jest przecież od tego, żeby się wyluzować i zrelaksować, co z przyjemnością ostatnio codziennie robimy, korzystając z ostatnich dni wakacji. A tak przy okazji, to dziś dowiedziałam się, że we Włoszech wakacje letnie trwają aż 3 miesiące! Pani, która mi to powiedziała zażartowała,że dzieci prawie zapominają przez ten czas jak się pisze i czyta. No ale przerwa jest pewnie taka długa ze względu na upalne lato we Włoszech. No bo jak tu siedzieć w szkole, gdy na dworze dobrze ponad 30 stopni???



sobota, 30 sierpnia 2014

A w Menton po staremu

No i bardzo dobrze. Na deptaku sporo wczasowiczów, zapach mydła ze sklepików odurza jak zwykle, gofry na patyku (z Nutellą i cukrem pudrem) pyszne jak zawsze a kawa mocna jak... sama nie wiem co. W sklepach już jesienne kolekcje a na dworze gorąco, trudno sobie wyobrazić że takie ciepłe rzeczy będą kiedyś potrzebne. W moim ulubionym warzywniaku góry brzoskwiń i melonów, bakłażany błyszczą jak wypolerowane a małe kalafiory wyglądają jak kwiaty. Aż chce się kupować i zaraz ugotować coś pysznego.
Menton jest bardzo przyjemnym miejscem. Ma się wrażenie, ze wakacje trwają tu cały rok. Tak zresztą częściowo jest bo sporo tu starszych ludzi, którzy mają w końcu niekończącą się labę. Znam kilka osób z widzenia i prawie codziennie je widuję, na plaży czy spacerach. Można zauważyć, że większość dnia spędzają na dworze, co bardzo mi się podoba. Niektóre panie wyglądają bardzo młodo i elegancko. Mam nadzieję, że i mnie się uda starzeć się w taki sposób.



Lidka była wyraźnie rozczarowana, ze w tym ulu nie ma pszczół...





piątek, 29 sierpnia 2014

Głowa na talerzu

Podczas pobytu w Gdyni dzieci bardzo chciały pójść do Centrum Experyment. Tak też zrobiłyśmy i była to bardzo udana wizyta. Wiele instalacji i urządzeń pozwalających dzieciom zrozumieć w jaki sposób dzieją się różne rzeczy, jak funkcjonują ludzkie narządy, jak powstaje tęcza i długo by można tu jeszcze wyliczać. Ogólnie bardzo nam się tam podobało.
Jedyne czego mi tam brakowało to jakiś sympatyczny kącik kawiarniany, bo automaty z napojami i przekąskami wokół których ustawiono kilka stolików z krzesłami są przykro bezosobowe - kojarzą mi się z peronem na dworcu w Nicei czy londyńskim metrem (aczkolwiek gorąca czekolada była bardzo smaczna, jak na taką z automatu).
Od razu przypomniał mi się sympatyczny bufet w bibliotece w Kopenhadze. Miałam wtedy Emilkę w brzuchu i byłam na kilkudniowej wycieczce z moją siostrą u jej - wtedy jeszcze - narzeczonego. Poszliśmy zobaczyć nowy gmach biblioteki, w sprytny sposób połączony ze starym - Skandynawowie są według mnie mistrzami takiego łączenia budynków. Podczas zwiedzania bardzo zgłodniałam i musiałam zjeść coś jak najszybciej, bo tak to bywa w ciąży. No i zjadłam smaczną kanapkę popijając gorącą czekoladą i było mi tak przyjemnie w prostym bibliotecznym kąciku z jedzeniem, że do dziś pamiętam ten miły moment z mojego życia.

A oto wspomniana w tytule głowa, a nawet dwie:





Tor przeszkód na wózku inwalidzkim to próbka trudności dnia codziennego osób niepełnosprawnych





wtorek, 26 sierpnia 2014

Wróciliśmy

Znowu jesteśmy we Francji. Dzieci bardzo ucieszyły się z powrotu do tutejszego mieszkania - lubią swoje pokoje i dobrze tutaj się czują. Jest ciepło, dziś co prawda pochmurno i mega wilgotno, ale wczoraj przywiatło nas słońce i już zaliczyliśmy kąpiel w morzu po południu.
Ja też całkiem się cieszę, że tu jestem. Przede mną nowe wyzwania, nauka języka i aklimatyzacja. Pierwsze wrażenia pozytywne, już około 200 km stąd czułam się jak u siebie - znamy już te włoskie autostrady. Francuska bagietka smakuje wyśmienicie, ser zasmrodził całą lodówkę, ale do wina jest pyszny. A ci ludzie tutaj tacy ładni...(niestety polscy mężczyźni wypadają bardzo słabo w porównaniu z tutejszymi, oczywiście nie mam na myśli mojego męża...).
Za tydzień początek szkoły. Dziś byłyśmy na zakupach zeszytów, pisaków itd. Prawie wszystko już mamy, choć kilku rzeczy nie było w tym sklepie - jeszcze mamy kilka dni na zakupy więc nie ma stresu. Póki co można jeszcze poczuć wakacje. Na plaży sporo ludzi, słońce grzeje, zdążymy jeszcze odświeżyć opaleniznę, która niestety trochę wyblakła na polskich wakacjach.
A oto kilka wspomnień wakacyjnych:








czwartek, 14 sierpnia 2014

W Gdańsku też ładnie

Chwilami mocno padało, ale mimo to spacer po Gdańsku był przyjemny. Z przyjemnością zaobserwowałam wiele pozytywnych zmian - widać, że to miasto dba o siebie coraz bardziej.


Na ulicy Ogarnej cisza i spokój, mimo że sąsiaduje ona z obleganym przez turystów Długim Targiem. Warto zobaczyć piękne kamienice, w których ludzie mieszkają sobie ludzie bez uciążliwego hałasu, mino takiej lokalizacji.


Widok na Motławę z Krowiej Bramy.



Odjazdowe rynny na Hostelu RIVERSIDE



 Schowałam się przed ulewą pod filarami jakiegoś budynku, a stamtąd taki widok!



Kolejna piękna kamienica na Ogarnej.


A niedaleko inna, w której urodził się Fahrenheit.


Poniżej Pałac Młodzieży, do którego jeździłam przez lata na zajęcia muzyczne, taneczne i inne.




niedziela, 10 sierpnia 2014

Tymczasem w Gdyni...

Staram się nacieszyć mieszkaniem w naszym domu. Chociaż czeka mnie koszenie trawy to myślę, że bardzo przyjemnie jest mieć ogródek.






sobota, 9 sierpnia 2014

Co tam we Francji?

O dziwo myślami często wracam do naszego francuskiego mieszkania. Jest nam tu dobrze na polskich wakacjach, jednak kilka razy dziennie zastanawiam się, jaka w RCM pogoda, co tam porabia nasz Olo i że zjadłabym kawałek dobrej bagietki z serem brie. Nawet przez chwilę posłuchałam francuskiego radia... Czy to normalne???




niedziela, 3 sierpnia 2014

Pełnia lata

Jesteśmy w Gdyni. Mieszkamy w naszym domu - uczucie bardzo przyjemne i zaskakująco nie czuję że przez rok mieszkał tu ktoś inny zamiast nas. Śniadanie we własnym ogródku smakuje wyśmienicie. Mamy tu prawdziwe, upalne lato. Jest dobrze, szkoda tylko, ze Olek musiał już wrócić do pracy...