czwartek, 24 listopada 2016

Leje

Już od kilku dni leje, wieje i jest nieprzyjemnie, choć przy tym bardzo ciepło - 16 stopni. To wszystko przez napływ ciepłego powietrza z Afryki. Dziś rano wszędzie były wielkie korki - w czasie deszczu więcej ludzi dojeżdża samochodami do pracy, pociągi mają opóźnienia, jeden wielki chaos. Chciałam pojechać na jogę rano, ale nie było szans żeby zdążyć. Jeszcze ciężarówka się nie mogła zmieścić pod wiaduktem i zablokowała ruch jak jechałyśmy do szkoły. Eh...
U nas wszystko w porządku. Szkoła, praca, zajęcia dodatkowe, mecze Emi - jak zwykle. Cieszę się, że zaczyna się okres przedświąteczny. Tutaj bardzo dużą wagę przywiązuje się do oświetlenia miast. Montują te wszystkie lampki już od kilku tygodni. Kiedy już je zapalą, to po zmroku będzie bardzo świąteczny nastrój, bo w ciągu dnia to nie bardzo, przy tutejszym klimacie i palmach nad morzem.
Bardzo lubię też jarmark bożonarodzeniowy w Monako. Zawsze jest tam mnóstwo pysznych rzeczy do jedzenia i tak to wszystko pachnie, że nie sposób przejść obojętnie. Naleśniki, gofry, churros, pieczone kasztany, gorąca czekolada, grzane wino, pieczone ziemniaki, kiełbaski, chińszczyzna, pierogi ruskie (były rok temu i Emi się w nich po prostu zakochała) i długo by jeszcze można wyliczać. Obok można pojeździć na łyżwach. Nastrój jest, choć czasem towarzyszy temu wysoka temperatura powietrza i ostre słońce.

A teraz kilka zdjęć z telefonu


Kibicujemy!

Pięknie tu z rana
 Potem jeszcze ładniej


Tu ostatnio ćwiczyłyśmy jogę, nawet się trochę opaliłam...

"Kaczuszki" płyną na naukę pływania

Monako to najgęściej zaludnione państwo świata





środa, 16 listopada 2016

Olioliva 2016

I znowu polały się litry oliwy w Imperii. Tak jak rok temu, pojechaliśmy na ten wspaniały festiwal oliwy. Nasze dzieci na szczęście bardzo lubią oliwę z oliwek, więc z minami smakoszy wybierały, która najlepiej smakuje, maczając kawałki pieczywa w żółto-złoto-zielonych płynach. Swoją drogą, pół sukcesu w dobrym chlebie...
Na ulicach mnóstwo stoisk, które oferują oliwę, oliwki i pasty zrobione z nich, lub z suszonych pomidorów z oliwą. Było też pesto, miody, konfitury i suszone grzyby. Wszystko od okolicznych producentów. Podobno oliwa z oliwek z regionu Ligurii jest najlepsza, tak słyszałam. Nie wiem, czy tak jest ale na pewno jest pyszna. No i bardzo zdrowa - nie od dziś wiadomo że mieszkańcy tych rejonów bardzo długo żyją.
Kupiliśmy butlę oliwy mętnej, taka jest naprawdę dobra, poza tym różne pasty i oczywiście świeże pesto, u tych samych sprzedawców co rok temu, bo tak nam smakowało!






W porcie poczuliśmy znajomy zapach - smażonych ryb z restauracji na kutrze rybackim, całkiem jak na "naszym kuterku" w Gdyni!!! Chętni czekali w kolejce na wolny stolik. My niestety byliśmy już najedzeni - następnym razem pójdziemy tam na sto procent!



środa, 9 listopada 2016

Kawa z widokiem

W Monako prawie wszystko jest wielopoziomowe. Ze względu na bardzo niewielką powierzchnię księstwa, w budynkach maksymalnie wykorzystuje się każdą możliwość uzyskania dodatkowych metrów kwadratowych, budując wiele pięter i wkopując się pod ziemię. Przykładem może być niewielka na oko budowla, w której znajdują się: dyskoteka; kręgielnia z dużym barem, gdzie można urządzać urodziny; duża sala zabaw dla maluchów; duży Mcdonald`s i taras na dachu, a to wszystko zajmuje naprawdę skromy kawałek ziemi na jednym z końców słynnego (w związku z Grand Prix F1) tunelu.
Wyłożony drewnem taras na dachu, był do niedawna pusty, traktowany jako punkt widokowy. Kilka miesięcy temu, ktoś wpadł na pomysł, żeby urządzić tam kawiarnię. I to był strzał w dziesiątkę! Powstał tam Starbucks i jakikolwiek ktoś ma stosunek do sieciowych kawiarni, to uważam, że warto tam pójść. Siedzi się na nasłonecznionym tarasie z parasolami, a przed oczami morze. Pełen  relaks...pomimo wieżowców dookoła. My byłyśmy tam późnym popołudniem, więc niewiele światła słonecznego widać na zdjęciu, jednak w ciągu dnia można się tam dobrze wygrzać i "naładować baterie".







P.S. Zdjęcia były robione kilka tygodni temu, teraz jest już trochę chłodniej i chodzimy w kurtkach.


poniedziałek, 7 listopada 2016

Jesień w wielkim mieście

Do Mediolanu pojechałyśmy żeby poczuć atmosferę wielkiego miasta i zobaczyć prawdziwą jesień. Obu tych rzeczy doświadczyłyśmy, aż za bardzo. Już pierwszego popołudnia złapała nas ulewa w drodze do centrum, na piechotę. Ja miałam parasol, dzieci ciepłe kurtki z kapturami, jednak trochę nas zmoczyło i Lidka już była mocno nieszczęśliwa, trzeba się więc było rozejrzeć za jakimś ciepłym miejscem, żeby trochę wyschnąć i napić się herbaty. Wkrótce udało się trafić do przytulnej kawiarni, w tradycyjnym włoskim stylu. A to znaczy że jest tam duży bar, przy którym często ludzie piją szybkie espresso na stojąco, osobne stoisko kasowe, obłożone najróżniejszymi słodyczami, żeby skusić na jakiś mały zakup na koniec. Piękny żyrandol, dużo luster i na półkach eleganckie bombonierki, które również można kupić. Kelnerzy elegancko ubrani, z muszkami i w długich fartuchach (w przeciwieństwie do większości lokali na południu Francji, gdzie obsługa restauracji rzadko ma służbowe stroje, a czasem nawet są w starych t-shirtach, czego nie mogę zrozumieć i znieść!). Ceny mediolańskie - czyli wysokie - ale herbata w czajniczkach ze srebra, gorąca czekolada pyszna, ciepło i przyjemnie więc wszyscy byli zadowoleni.



Za pierwszym razem, kiedy byliśmy w Mediolanie, nie byłam tym miastem zachwycona. Tym razem podobało mi się trochę bardziej. Piękne budynki, szerokie ulice, eleganccy ludzie, dużo dróg rowerowych a na nich szykownie ubrani rowerzyści, również w garniturach i płaszczach. Co się rzuca w oczy to mnóstwo wielkich banków, w większości są to stare, monumentalne budynki.
No i Duomo!





Katedra jest naprawdę przepiękna! Na jednej z wież znajduje się złota figura, która jest podświetlona  i w ciemności wygląda to jakby unosiła się na niebie, co robi niesamowite wrażenie. Trochę to widać na zdjęciu.



Jeździ tu dużo tramwajów, wiele z nich to takie prawdziwe, stare wagony. W jednym nawet była restauracja!




Hotel Armani, prostota i elegancja.

I ta prawdziwa jesień...




Sklepy i wystawy imponujące. Od razu wiadomo, że jesteśmy w stolicy mody.


Na szczęście było dużo parków, żeby trochę odetchnąć i poszaleć na placu zabaw.