piątek, 24 stycznia 2020

To my!

Nieczęsto się zdarza, że ktoś zrobi zdjęcie całej naszej czwórki. Ostatnio się to udało i tak wyglądamy na początku roku 2020:






poniedziałek, 20 stycznia 2020

Spacer po Nicei

Do Nicei jeździmy raz na jakiś czas, co kilka tygodni, to trochę ponad 20 km od naszego Roquebrune. Kiedyś nie lubiłam tego miasta, było w jakiś sposób dla mnie męczące, problem z parkowaniem, pełno ludzi. Z czasem moje uczucia się zmieniły. Gdy się pozna to miejsce na tyle, żeby wiedzieć gdzie pójść a czego lepiej unikać, to można spędzić tam czas naprawdę przyjemnie.

Oczywiście cały ten czar kryje się w bocznych uliczkach. Piękne kamienice, przyjemne butiki i knajpki można znaleźć właśnie tam. Stara poczta, biblioteka, sklepy z antykami, księgarnie, artykuły dla artystów, zabytkowy budynek szpitala - widać tu Niceę z przeszłości, kiedy na Riwierę Francuską przyjeżdżali artyści, pisarze i wszyscy inni uciekający od zimy w północnej części Europy (oczywiście ci, których było na to stać, albo i nie ale mieli dużo fantazji). Polska pisarka Magdalena Samozwaniec (córka Wojciecha Kossaka) właśnie tak robiła, o czym można poczytać w jej książkach. Razem z siostrą, poetką Marią Pawlikowską - Jasnorzewską spędzały wiele tygodni w Nicei, grały w kasynie w Monte-Carlo, czasem zdobywając w ten sposób pieniądze na przedłużenie pobytu w pensjonacie, w którym mieszkały. Do dziś pozostały z tego okresu liczne piękne budynki, w których kiedyś były hotele i pensjonaty, a teraz są prywatne mieszkania. W Menton jest również takich sporo - pięknie utrzymane robią imponujące wrażenie. Często sobie wyobrażam, jak to wyglądało wtedy: kobiety w długich sukniach i kapeluszach spacerujące po promenadzie, eleganccy panowie w kawiarniach korzystający z pięknej pogody. Teraz mamy inne czasy, ale turystów przyjeżdża tu wciąż mnóstwo, niezależnie od pory roku. Łagodny klimat temu sprzyja. Gdy się dobrze przyjrzy i nie zwraca uwagi na rozkopy i przebudowy, można odnaleźć dawny czar Nicei.
I niech tak zostanie...

Plac Massena

To wspomniany budynek poczty










wtorek, 14 stycznia 2020

Podróż nie taka zła

No to jestem tu ponownie, po długich wakacjach świątecznych. Po  dwóch tygodniach spędzonych nadzwyczaj aktywnie, rodzinnie i towarzysko wróciliśmy do codzienności. Jak dobrze, że w poniedziałek po powrocie, w szkole dzieci nie było lekcji. Mogły odespać dwudniową podróż a i ja ogólnie słabo spałam podczas tego pobytu więc z przyjemnością powitałam własne łóżko, które jest moim ulubionym miejscem na świecie...

Powrotna podróż z Polski do Francji (2 tysiące kilometrów samochodem) zasługuje na chwilę uwagi, bo jest to ciekawe doświadczenie.
Po pierwsze, z szarej zwykle pogody w północnej części Europy pierwszego dni podróży, drugi zwykle jest piękny i słoneczny, Szwajcaria i Włochy mają zimową pogodę zdecydowanie ładniejszą niż północni sąsiedzi.
Po drugie: piękne widoki na góry, rzeki, przełęcze, gdzieniegdzie śnieg. A po trzecie, gdy tylko wjedziemy do Włoch, jest czas na postój na stacji benzynowej i to jest prawdziwa przyjemność! Przede wszystkim można wysiąść z samochodu bez kurtki bo jest kilkanaście stopni! Plus,oczywiście. Potem pięknie pachnie kawa, która na wszystkich włoskich stacjach przy autostradzie jest pyszna. No i gablotki pełne rogalików, ciastek, pięknych kanapek albo góry słodyczy, i tylko problem jest taki, że nie wiadomo, na co się zdecydować...
Kiedyś, zawsze było mi smutno, kiedy przyjeżdżałam tu z Polski. Teraz już się w końcu przyzwyczaiłam do życia za granicą i czuję się ok. A skoro wraz z przyjazdem na południe jest nagle tak, jakby przyszła wiosna: cieplej, jaśniej i dni są o wiele dłuższe niż w Trójmieście zimą, to jest to całkiem przyjemne doznanie. Polecam!