piątek, 27 lutego 2015

Idzie wiosna

"Nasza" lodziarnia otwarta, więc zima oficjalnie u nas zakończona...

Po prostu mega pycha!


Cała rodzina na zdjęciu...

środa, 25 lutego 2015

Takie ładne

Włosi lubią to co ładnie wygląda. Przede wszystkim kobiety, ale też samochody, ubrania, buty, meble, łazienki i tak dalej. Nawet włoskie masło prezentuje się bardzo efektownie. Wcześniej widziałam takie w książce kucharskiej "Nigellissima", a tymczasem stało sobie w lodówce w zwykłym sklepie w "Vencie" (tak mówimy w skrócie na Ventimiglię). Ja, która nie przejdę obojętnie obok ładnie opakowanej rzeczy, oczywiście musiałam je kupić. Smakuje tak samo jak każde inne dobre masło, ale puszka daje dużą wygodę użytkowania. No a jak cieszy oczy!



Trochę tego masła na kromce chleba, kilka zielonych liści i plaster włoskiej szynki San Daniele no i już gotowa moja ulubiona kanapka "a`la Italia". Jak to dobrze, że mieszkamy niby we Francji ale trochę jakby we Włoszech.... Dużo bardziej mi po drodze do włoskiego stylu życia, no może tylko ja lubię większą czystość i porządek.



wtorek, 24 lutego 2015

Więcej pomarańczy

Dzisiaj jeszcze kilka zdjęć owocowych rzeźb. Tutaj kolorowy karnawał wciąż trwa.



Ten owoc to (o dziwo) cytryna!






poniedziałek, 23 lutego 2015

Chińska cytryna

W tym roku Święto Cytryny (Fete du citron) w Menton utrzymane jest w chińskim klimacie. Niektóre z konstrukcji są ogromne i zachwycające. Chiński smok wydaje dziwne odgłosy a Budda się śmieje. Wszystko to wygląda bardzo pięknie i tłumy ludzi zjeżdżają ze wszystkich stron, żeby to zobaczyć. Otwarcie tej imprezy było już tydzień temu, niestety pogoda nie dopisała w zeszły weekend i dopiero wczoraj  poszliśmy te cuda zobaczyć. Wszędzie można poczuć przyjemny zapach cytrusów. Warto zobaczyć jak to wszystko wygląda wieczorem - jest wtedy pięknie oświetlone (tu można obejrzeć film).



Nie ma to jak lizak od pana lodziarza...



Lidce bardzo się podobała mała panda

A to duża panda, choć w tych kolorach wygląda trochę dziwnie

Na zakończenie zwiedzania oczywiście sok z cytryn, pomarańczy i grejpfruta - kwaśny ale pyszny

wtorek, 17 lutego 2015

piątek, 13 lutego 2015

Miłego weekendu!

Przed nami wyjazd na mecz do Draguignan - soboty zwykle spędzamy pod znakiem koszykówki. Przy okazji, zwiedzimy nowe miejsce. Oby tylko pogoda dopisała. Na razie zbiera się na deszcz, ale ostatnio mamy w sumie dużo słońca, dzięki czemu w mieszkaniu  od razu jest cieplej. Jak to dobrze, że dziś piątek! I nie szkodzi, że to 13!


środa, 11 lutego 2015

Zdjęcia

Ostatnio trochę się rozleniwiłam i nie noszę ze sobą aparatu, który jest dosyć ciężki i to niestety odbija się na jakości zdjęć "blogowych". Telefony też robią czasem piękne fotografie, lecz zauważyłam, że jeżeli światło jest trochę gorsze, to te zdjęcia wychodzą słabo. Aparat potrafi dziwne światło wykorzystać do stworzenia osobliwego klimatu na zdjęciu, telefon tylko czasami. Dlatego teraz postanowiłam chodzić z większa torbą, która poniesie sprzęt foto. Może nawet będę musiała sobie coś nowego kupić?! (Co za pech...) No ale przecież nie chcę, żeby mój blog stał się mało atrakcyjny - niektórzy nie czytają treści, tylko oglądają zdjęcia, więc te muszą być na tyle dobre, żeby ktoś miał przyjemność z ich oglądania. Ja na przykład, nie lubię blogów bez zdjęć. Nie ma wtedy wrażeń estetycznych, a dla mnie są one ważne. Również w sytuacji gdy nie podoba mi się wygląd bloga, kolory, czcionka itp, to nie lubię go czytać, nawet jeśli treść jest ciekawa. Myślę, że wygląd całości dużo mówi o autorze i ja wolę czytać co mają do powiedzenia ludzie o podobnych upodobaniach do mnie, Zresztą, kto mnie zna ten wie, że lubię ładne opakowania, o czym jeszcze napiszę innym razem.
Myślę, że od razu widać czym zrobiłam poniższe zdjęcia.




czwartek, 5 lutego 2015

To już przesada!

Dzisiaj miałyśmy ciężką noc. Wichura prosto w okna sypialni, więc przez całą noc było stukanie rolet przy każdym silniejszym podmuchu wiatru, czyli co chwilę. Nie mogłam tych rolet odsłonić, bo stanowią słabą, ale zawsze izolację przed wdzierającym się do sypialni zimnym wiatrem. Nasze okna nie są zbyt szczelne niestety. Jak wstałam o 7 to w tymże pokoju było 16,2 stopnia! Wiem, że zdrowo spać w chłodnym pomieszczeniu, no ale to już przegięcie! Wszyscy co narzekacie na zimno i złą pogodę w waszych krajach, doceńcie, że macie ciepło w domu. Tutaj chyba kiedyś zakładano, że jest tak łagodny klimat, że wystarczą pojedyncze szyby w nie domykających się szczelnie oknach. Albo klimat się zmienił (sorry!) albo ludzie stali się bardziej wymagający ale teraz jest nam tu mimo łagodnej zimy za zimno. Na szczęście, wszystkie nowe budynki mają okna podwójno-szybowe, co jest zawsze podkreślone w ogłoszeniach sprzedaży, więc podejrzewam, że nie tylko ja tu marznę.

Mam nadzieję, że to ostatnia zima w tym mieszkaniu. Póki co biorę dodatkową kołdrę i pocieszam się, że przynajmniej moja sucha skóra nie wysusza się bardziej od ciepła. Ktoś zapyta pewnie, co z ogrzewaniem? Mamy oczywiście, ale w sypialniach są małe przedpotopowe kaloryferki, takie jak były dawno temu na klatkach schodowych i w piwnicach bloków z wielkiej płyty, które ledwie grzeją no a do tego ogrzewanie jest tak ustawione, że w nocy nie działa. Sielanka na Lazurowym Wybrzeżu po prostu! Ratunku! Szukamy innego mieszkania, ale nie jest łatwo znaleźć w naszej miejscowości czteropokojowe mieszkanie z łazienką w przyzwoitym stanie i żeby nie kosztowało kilku milionów złotych... Inne miasto nie wchodzi w grę bo nie chcemy, żeby dzieci znowu zmieniały szkoły. Na wynajem też trudno takie znaleźć. Już przestałam wzdychać do naszego domu w Gdyni, z drewnianą podłogą, szczelnymi oknami i świeżymi łazienkami, no ale nie mogę przecież marznąć i każdego zimnego jesiennego dnia budzić się z nadzieją, czy aby dziś zostanie uruchomione to słabe ogrzewanie, czy też czeka mnie kolejny dzień w 18 stopniach (w mieszkaniu oczywiście!).

Na pociechę, mamy coś pysznego. Byłyśmy wczoraj w San Remo, a tam między innymi w sklepie ze słodyczami. Ach, po prostu raj! Uważam, że Włosi są mistrzami w dogadzaniu sobie, co widać również po słodkościach tam dostępnych. Mały sklepik zapchany pysznościami, a  w tym mnóstwo rodzajów czekoladek Lindor ( różne kolory papierków i smaki: kokosowy, migdałowy, orzechowy, Limoncello i wiele innych) które można po jednym wybierać do woreczka. Poza tym bombonierki, lizaki, guma w tubce (coś dla Lidzi) i wiele rodzajów kremów czekoladowych do smarowania pieczywa. My kupiłyśmy taki:


Nutella może się schować w kącie i nie wychodzić...
Oczywiście, ma to coś mnóstwo kalorii ale ostatnio słyszałam w radiu, że przebywanie w chłodnych pomieszczeniach sprzyja utrzymaniu szczupłej sylwetki, he, he...
Byle do wiosny! Na razie u nas sztorm z falami wdzierającymi się na ulicę...

poniedziałek, 2 lutego 2015

Znowu w Nicei

Trzecią sobotę z rzędu byłyśmy w Nicei, oczywiście z powodu meczu koszykówki drużyny Emi. a jeszcze niedawno pisałam, że za rzadko tu bywamy... Tym razem obyło się bez kontuzji (po poprzednim meczu nasza koszykarka ledwo mogła chodzić, bo coś jej się stało z jedną z pięt) i mogłyśmy spędzić trochę czasu w mieście po ostrej walce na boisku. Nasze dziewczyny niestety przegrały...
Emi bardzo chciała kupić coś w jednym sklepie więc na początku byłyśmy w centrum handlowym, potem trochę spaceru, obowiązkowa wizyta w "Tigerze" i na pizzę. Zwykle idziemy do tej samej restauracji - La Pizza Cresci - bo to właśnie tam byliśmy z Olkiem podczas pierwszej wizyty w Nicei, gdy szukaliśmy mieszkania. Bardzo mi się wtedy to miasto nie podobało. Co zaskakujące, wiedząc że niedługo mamy się przeprowadzić na południe Francji, nie potrafiłam dostrzec uroku tego miejsca, lecz tylko mankamenty. Było zimno, nieprzyjemnie, dużo dziwnych ludzi i wcale nie podobała mi się myśl, że mam wkrótce gdzieś tam mieszkać. Trzeba było się trochę rozweselić więc poszliśmy na kolację (koniecznie z winem!) no i trafiliśmy właśnie do tej pizzerii, bo sprawiała wrażenie przytulnej. Pizza jest smaczna, jedna porcja to tak naprawdę pół takiej wielkiej. Mają tam bardzo drogie napoje - wtedy za pierwszym razem myśleliśmy, że takie są po prostu ceny w okolicy - na szczęście, gdzie indziej mrożona herbata nie kosztuje 4.70 euro! Dziewczyny zadowoliły się na szczęście woda mineralną, do której miały kieliszki...




Bardzo mocno najedzone zajrzałyśmy potem jeszcze do nowej lodziarni, która o dziwo była czynna mimo późnej pory i przenikliwego chłodu na dworze. Lody pyszne, ale bardzo słodkie i było nam potem trochę zimno, a do samochodu daleko. Jak wróciłyśmy do domu, było już późno, ale to był przyjemny wieczór no i nastepnego dnia można było spać, spać i spać...