środa, 19 września 2018

To już jedenaście!

Lidka skończyła jedenaście lat, jedenastego września. Impreza urodzinowa, jak zawsze w domu, odbyła się w sobotę. Wszystko było tak jak zawsze, oprócz tego, że tym razem nikt nie został na noc, bo to już trochę zbyt męczące dla rodziców, no a ja nie jestem jeszcze w pełnej formie. Kilka zaproszonych dziewczynek niestety nie dotarło, ale te najważniejsze ulubione koleżanki były. Jak zwykle było dużo szaleństwa, biegania, obowiązkowa zabawa w chowanego (bo jest gdzie się tu chować), kilka zadrapań, dużo jedzenia i obyło się bez kłótni, czyli ogólnie sukces...














poniedziałek, 10 września 2018

Jak było w szpitalu

Jak już wspomniałam wcześniej, trafiłam do szpitala w Monako, z podejrzeniem o zapalenie wyrostka. Po kilku badaniach okazało się, że konieczna jest operacja. Była już perforacja wyrostka i rozległe zapalenie tak wiec musieli mi wyciąć kilka rzeczy które były w okolicy (szczegóły zostawię dla siebie) i wyczyścić wnętrze brzucha. Całość trwała 3 godziny.
Miałam wiele szczęścia, bo taka sytuacja jest bardzo groźna, wiec dobrze, że nasz lekarz wysłał mnie do szpitala, zamiast tylko dać jakiś antybiotyk, żebym mogła pojechać w rejs.

W szpitalu dostałam jednoosobową salę z klimatyzacją, bardzo wygodnym łóżkiem, telewizorem i własną toaletą. Codziennie dostawałam czystą koszulę z zapięciem na plecach i czystą pościel. Dotkliwe na początku było to, że nie mogłam jeść ani pić przed i po operacji, potem już dostałam wodę, herbatę i bulion. Następnego dnia już na śniadanie jogurt a na obiad i kolację zupę krem. Jedzenie przynoszą panie kelnerki ubrane w eleganckie koszule i kamizelki. Jak już mogłam zjeść więcej, to było lekkie śniadanie, bardzo smaczny lekkostrawny obiad (makaron i delikatne mięso), po południu herbata i magdalenka a wieczorem znowu zupa. Jak można już jeść normalnie, to dzień wcześniej wybiera się potrawy z kilku opcji, np. kurczaka lub rybę. Kelnerzy zaznaczają to na tablecie.Wszystko podane na tacy z serwetką i schłodzoną elegancką szklanką na nóżce! Byłam pod wrażeniem! Człowiek czuje się wystarczająco upodlony jak jest chory w szpitalu, non stop podłączony do kroplówki, a z boku brzucha wychodzi mu rurka z której wypływają dziwne substancje do butelki, więc takie eleganckie podanie posiłku i wypicie chłodnej wody z porządnej szklanki naprawdę poprawia nastrój.

Śniadanie 3 dni po operacji

 Popołudniowa herbatka



 Obiad: zupa z dyni, gotowany morszczuk i ryż (delikatne i bez przypraw ale mogłam posolić) z deserem (mus owocowy) i produktem mlecznym (we Francji po posiłku jada się ser lub jogurt na dobre trawienie).



Moje szpitalne wakacje trwały od piątku wieczorem do czwartku i zniosłam ten pobyt bardzo dobrze. Opieka bez zarzutu. Co ciekawe, to pracuje tam wielu mężczyzn jako pielęgniarze, tego się nie spodziewałam. No i wszyscy szanowali to, że mój francuski jest nienajlepszy, chociaż muszę przyznać, ze radziłam sobie całkiem nieźle. Najbardziej doskwierała mi tęsknota do dzieci, bo mogłam je zobaczyć tylko dwa razy, no ale nie byłam tam przecież jakoś bardzo długo.

Takie ładne kwiatki dostałam od jednej osoby z Olka biura. To bardzo miło z jej strony!




Wciąż nie jestem w całkiem dobrej formie, ale każdego dnia jest lepiej. No i nie muszę już brać antybiotyków, których niestety trochę trzeba było przyjąć. Za 10 dni mam kontrolną wizytę u lekarza, który mnie operował i wtedy mam nadzieję już będę mogła popływać w morzu, bo tego mi brakuje. Oby woda wciąż była ciepła...

poniedziałek, 3 września 2018

Powrót do świata żywych

Po wielotygodniowych wakacjach wróciliśmy do domu we Francji. Na kolejne wakacje, tym razem na Lazurowym Wybrzeżu. Brzmi pięknie, ale już następnego dnia po powrocie rozchorowałam się. Najgorsza grypa jelitowa jaką miałam w życiu. No i zamiast chodzić na plażę, to cierpiałam w domu, nie mogąc jeść i zwijając się z bólu brzucha i skurczów jelit. Po tygodniu odczułam pewną poprawę, ale potem znowu miałam jakieś boleści i gorączkę. W końcu spotkałam się z lekarzem, ten zlecił mi badania no i okazało się, że nie jest dobrze i muszę jechać do szpitala na dodatkowe badania bo może to być coś poważnego. A my mieliśmy jechać na tydzień na statek następnego dnia...



W szpitalu okazało się, że muszę tam niestety zostać i prawdopodobnie będę mieć operację bo mam problem z wyrostkiem! I zamiast na rejs pojadę na salę operacyjną! C`est la vie!

O ty jak było w szpitalu napiszę następnym razem...