poniedziałek, 30 marca 2015

Prawie przeprowadzeni

Po co ludziom tyle gratów? Kubków, miseczek, kurtek, torebek, pamiątkowych drobiazgów i tak dalej? Myślałam, że my nie mamy zbyt dużo rzeczy, po tym jak pozbyliśmy się większości niepotrzebnych drobiazgów przed przyjazdem do Francji. Tymczasem okazało się, że pakowanie nie ma końca. Na szczęście dzieci przytomnie pozbyły się tego, czego nie używają zbyt często. Cały bagażnik za małych ubrań i mniej kochanych przytulanek zawiozłyśmy do kontenera Caritasu w Ventimiglii. Do kosza poszły też kolekcje gazetek, starych kolorowanek, zużyte kredki i flamastry. Już prawie wszystko przewiezione, zostały resztki i sprzątanie, ale na to mamy czas do czwartku. Przede mną teraz z kolei rozpakowywanie, czyli duuużo pracy.
Dziwnie się teraz czuję w tym mieszkaniu, które opuszczamy. Tak pusto,to dawno tu nie było.
Żegnaj La malouine (to nazwa budynku, w którym mieszkaliśmy), raczej nie będę do ciebie tęsknić. No może tylko do pięknego widoku i bliskości najpyszniejszych lodów na świecie.




niedziela, 29 marca 2015

Kocia artystka

W szkole Lidki podobnie jak rok temu zorganizowano wystawę prac plastycznych dzieci. Lidka bardzo się postarała i stworzyła piękny obrazek. Jak widać nie tylko starsza siostra ma talent plastyczny, u Lidki po prostu trochę później się ujawnił.
Tematem prac w klasie CE1, czyli drugiej było to co świeci w ciemności: księżyc, gwiazdy czy też oczy zwierząt na przykład. Na obrazku  Lidzi był kot, tak jak zresztą na ubraniu, bo to dziecko naprawdę lubi kotki...


Elementy świecące są wykonane z folii aluminiowej

czwartek, 26 marca 2015

Chwila przerwy

Kartony, torby i walizki, worki. Pakowanie, wyrzucanie, przewożenie.Tak wyglądają nasze dni ostatnio. Ostateczna przeprowadzka już lada dzień. W niedzielę będziemy spać w nowych łóżkach, w większej ciszy i z innym widokiem na dzień dobry. Wczoraj, po porcji układania w nowych szafach, zrobiłyśmy sobie z dziewczynami zasłużoną przerwę.
Jest taka ładna kawiarnia w Menton, chyba nasza ulubiona, z wyborem pięknych ciastek w szklanej gablotce. Niektóre są duże, a inne w wersji mini - dla tych, którzy dbają o linię i to jest bardzo dobry pomysł. Wystrój przytulny, mimo że biały i w nowoczesnym stylu - tutaj mało popularnym. My takie miejsca bardzo lubimy.


niedziela, 22 marca 2015

Widoki...na przyszłość

Oto kilka obrazków z nowego mieszkania. Oprócz stałych mebli kuchennych i sprzętów - wszystko jest nasze. Trochę to inaczej wygląda niż w obecnym apartamencie...


 Meble kuchenne są ciemno szare i błyszczące

 Piekarnik identyczny jak w naszym domu w Gdyni

Widok z górnego tarasu, przy salonie. Drugi jest przy sypialniach poziom niżej.



Nasze stare radio idealnie tu pasuje.



sobota, 21 marca 2015

Zaćmienie

Wczoraj było przekazanie nowego mieszkania. Odbyła się to w  czasie zaćmienia Słońca - cóż to za fantastyczny moment! Mimo lekkiego zachmurzenia było widać dość dobrze to zjawisko, niestety ja wyszłam z domu nawet bez zwykłych okularów słonecznych, więc tylko na ułamek sekundy odważyłam się zerknąć. Najwięcej widziała Lidka, bo jej szkoła zakupiła specjalne okulary i wszystkie dzieci mogły na zmianę wyjść i chwilę popatrzeć na to ciekawe doświadczenie. W polskim radiu korespondent z Francji mówił, że francuskie dzieci dostały odgórny zakaz wychodzenia z budynków szkolnych jeżeli szkoła specjalnego sprzętu optycznego nie posiada. Na szczęście nasza malutka i niezbyt ładna ale fajna szkoła stanęła na wysokości zadania. Tutaj w czasie zaćmienia nadszedł dziwny chłód, który spotęgował uczucie wyjątkowości tego momentu i wywołał u mnie dreszcz emocji.
Mieszkanie z każdym razem gdy tam jestem wydaje mi się lepsze. Wczoraj okazało się, że jest w nim bardzo jasno - wcześniejsze wizyty były podczas brzydkiej pogody no i słońce kilka tygodni temu było trochę niżej na niebie. Teraz jest normalnie, całkiem sporo światła. Nie tak jak w obecnym mieszkaniu, ale tu jest ekstremalnie słonecznie - aż tak , że często trzeba mieć rolety zsunięte do połowy przez większą część dnia.
Spotkaliśmy też sąsiadki. Ta z drugiej połowy domu jest sympatyczna i mówi świetnie po angielsku, a młodsza z jej córek ma tyle lat co Emi i jest w równoległej klasie w tej samej szkole! Starsza pani z domu obok widząc, że wkładamy kartony przez okno, zapytała, czy się wprowadzamy i miło przywitała - po francusku oczywiście, ale na tyle to już potrafię się dogadać.
Dziś sobota, pogoda szara więc idealna na przeprowadzanie. Do 13tej przyjedzie kanapa i łóżka, no i już przewozimy część rzeczy. Ta przeprowadzka to pikuś w porównaniu z wcześniejszą, kiedy wszystko musiało być solidnie spakowane na jeden wspólny przejazd przez pół Europy. Teraz nawet nie trzeba zaklejać kartonów, a ubrania pakuję do walizek razem z wieszakami, by zaraz je wypakować i wrócić po następne, podczas gdy nawet nic nie zdąży się pognieść. Jedynie rąk do noszenia mamy mniej.

Zdjęcie nie na temat, ale to jeszcze wspomnienie z nart. Przepyszny i śliczny precel - jeden z nieodzownych składników udanych wakacji narciarskich...



czwartek, 19 marca 2015

Pakujemy się!

Przygotowania do przeprowadzki trwają. Na szczęście nie mamy baaaardzo dużo rzeczy do pakowania, bo część wciąż była od naszego przyjazdu w kartonach, niemniej jednak, sporo do zrobienia jest. Do przewiezienia mamy tylko kilka mebli, bo tutaj swoich mieliśmy niewiele (co z czasem okazało się nieprzyjemne dla mnie). Nowe zostaną dostarczone pod nowy adres prosto ze sklepów. Część rzeczy kupiliśmy w Ikei. W okolicy brak tego sklepu, natomiast są dwa w podobnej odległości (blisko 200 km!) jeden we Francji, drugi we Włoszech. No i bardzo się zdziwiliśmy, gdy okazało się, że w tej Ikei francuskiej, prawie wszystko jest całkiem sporo droższe niż we włoskiej! Niestety, zakupy z włoskiego sklepu mogą być dostarczone tylko do Włoch, więc kilka dużych rzeczy zamówiliśmy on line z Francji. Trudno! Koszt dostawy na szczęście nie jest zbyt duży. Natomiast po drobniejsze rzeczy, w tym lampy, które nam się bardzo podobają wybraliśmy się do Ikei w Genui. Te wszystkie "drobiazgi" oczywiście ledwo zmieściły się do samochodu. Wracaliśmy zapakowani po sufit i jeszcze na dachu były kartony.

W tym momencie pewnie ktoś pomyśli, dlaczego się uparliśmy akurat na ta Ikeę, czy nie ma innych sklepów w naszej okolicy? Odpowiedź jest taka, że głownie są albo takie, których asortyment nam nie odpowiada (wieś tańczy i śpiewa...) albo są piękne rzeczy lecz drogie. Kupiliśmy na przykład w Ikei dwie bardzo fajne podłogowe lampy w cenie (w sumie) mnieszej niż pół jednej równie ładnej lampy z Bo Concept, które jest tu blisko. Już wcześniej pisałam, że nie chcemy wydawać bardzo dużo na wyposażenie tego nowo wynajętego mieszkania, no ale musi to wyglądać fajnie, żeby dobrze się tam czuć, bo po to jest cała ta przeprowadzka. Ładne rzeczy są tu też w sklepie "Habitat", ceny różne. Kupiliśmy tam stół i coś w rodzaju "bufetu". Sklep mieści się w Monako a meble i tak przyjadą do nas z magazynu pod Paryżem.

A oto kawałek naszej nowej kanapy...choć w rzeczywistości ten kolor wygląda inaczej niż na zdjęciu, co przysporzyło nam sporo kłopotu przy zamawianiu jej on line. Oczywiście pokażę więcej na zdjęciach, ale trochę później.


środa, 18 marca 2015

Rano

Jeśli zdarzy mi się rano być w Menton, to zawsze jestem zadziwiona ile tam się wtedy dzieje. Najwyraźniej ludzie, którzy nie muszą iść rano do pracy nie lubią długo spać, tylko wolą wyjść z domu żeby pójść na spacer, jogging, wypić kawę w kawiarni czy zrobić zakupy. Stragany ze świeżymi rybami czynne są tylko przed południem. Kiedyś w soboty przeważnie dosyć długo siedzieliśmy przy śniadaniu i ja chodziłam w szlafroku do 11. Od kilku miesięcy jednak Lidka ma zajęcia taneczne w każdą sobotę na 10.15, więc trzeba było zrezygnować z przyzwyczajenia do lenistwa w te poranki. Na początku mi się to nie podobało, jednak teraz uważam, że przyjemnie wyjść z domu z rana i wziąć udział w tym zrelaksowanym zamieszaniu w miasteczku. Jest to też okazja do spokojnej rozmowy przy kawie we dwoje w kawiarni, w czasie gdy Lidzia tańczy a Emi zwykle jeszcze śpi w domu.

Rano słonce pięknie oświetla starówkę w Menton od strony portu. Najlepiej wybrać się tam na rowerze.


Ta pani strzeże wejścia do portu



czwartek, 12 marca 2015

Lekarstwo

Trochę "uśmiechu" na dzień dobry. Podobno śmiech to zdrowie, a ja muszę się przecież jakoś leczyć... Wciąż chora, nawet leżę w łóżku. A za oknem wichura i sztorm w pełnym słońcu!


środa, 11 marca 2015

Wraz z wiosną idą zmiany

Z naszych wakacji narciarskich przyjechała z nami tez jakaś infekcja. Najpierw Lidka miała kaszel i czuła się nie najlepiej, teraz kolej na mnie. Czuję się jakby przejechał po mnie ciężki pojazd, wszystko boli, sił do czegokolwiek brak. W gardle drapie, z nosa leci. Już wczoraj przeleżałam cały dzień, a dziś też nie jestem w stanie nic zrobić, a tu tyle zajęć czeka bo... przed nami przeprowadzka!

Kolejna z wielu awaria ogrzewania w obecnym mieszkaniu popchnęła nas do bardziej konkretnego działania no i w końcu zdecydowaliśmy się wybrać najlepsze (dla nas) z dostępnych obecnie mieszkań na wynajem w okolicy. Od kwietnia będziemy już mieszkać tam. Niedaleko od obecnego miejsca, trochę wyżej i dalej od morza, ale wciąż blisko do szkół. Tamto mieszkanie jest bez mebli, więc musimy (z przyjemnością) kupić parę rzeczy. Kuchnia i łazienki są wyposażone i jest dużo wbudowanych szaf, więc potrzebujemy łóżka, kanapę, stół duży i mały, no i jeszcze jakiś mebel do salonu na telewizor, książki i drobiazgi. Dzieci mają już od początku swoje biurka i regały, więc te trzeba przewieźć z tego mieszkania. Kupiliśmy już kilka lamp, inne rzeczy mamy wybrane i nawet niektóre już zamówione - przyjadą po 20 marca, jak już dostaniemy klucze, żeby móc się urządzać. Szybko to wszystko idzie, bo tym razem nie wymyślamy nie wiadomo czego w temacie urządzania. Mamy już drogo urządzony dom i nawet w nim nie mieszkamy, więc teraz najważniejsze żeby było ładnie i wygodnie, bez kłopotu i zbędnych inwestycji. I oby się nie zagracić! I chcę mieć dużo roślin, bo tu nie miałam prawie nic, nie licząc dużego kaktusa za oknem...







poniedziałek, 9 marca 2015

Narciarski tydzień

Cały tydzień spędziliśmy na nartach we Włoszech. Mieszkaliśmy w Moenie, bardzo przyjemnym małym miasteczku. Hotel był nowy,czysty, przyjemny. Z małym basenem i dużym centrum relaksu z saunami (wstęp do sauny od 16 lat, więc było tam cicho i spokojnie).
Na nartach jeździliśmy w okolicy. Mniej popularne stacje okazały się bardzo atrakcyjne, dobrze przygotowane i bez nadmiaru narciarzy. Fizycznie dość mocno się zmęczyliśmy, ale psychicznie całkiem odwrotnie - pełen luz. Ja się całkiem odłączyłam od codzienności, komputera, wiadomości i bardzo mi z tym było dobrze. Poza tym lubię ładną zimę, kiedy można chodzić w ciepłej kurtce i ulubionej czapce. No i było właśnie tak.










































Poniżej nasz pokój w hotelu i widok z okna


niedziela, 1 marca 2015