piątek, 27 czerwca 2014

Yacht Club

Wczoraj wieczorem byliśmy na małej imprezie w nowym Yacht Clubie w Monako. Koktajl odbywał się w jednej z sal na dole, z wyjściem bezpośrednio na nabrzeże. Miałam nadzieję, że będzie można obejrzeć cały budynek, tak jednak się nie stało. Było miło ale impreza była na stojąco, co w wysokich obcasach nie jest łatwe. Dużo szampana, wino, trochę przekąsek i pyszne maleńkie eklerki, mini torciki, makaroniki... Żyć, nie umierać!



czwartek, 26 czerwca 2014

Melancholia

U nas wszystko w porządku, ale jakoś nie mam weny do pisania i nawet robienia zdjęć. Trochę pewnie z winy pogody, bo jest ostatnio dla mnie meteopatki dosyć trudna do normalnego funkcjonowania. Albo gorąco i duszno, wczoraj bardzo silny wiatr, który powoduje u mnie silny ból głowy i rozdrażnienie,a dziś szare chmury wiszą nisko, prawie na moim czole. Mam nadzieję, ze sytuacja pogodowa wkrótce się ustabilizuje i będzie tak jak przewiduje długo terminowa prognoza - codziennie pełne słońce i 27-30 stopni. Póki co jednak, myślę tylko o tym, czy będę mogła trochę pospać... Kawy!





poniedziałek, 23 czerwca 2014

Przyjemny weekend

W sobotę odwiedzili nas goście z Trójmiasta. Przyjechali na krótką objazdową wycieczkę do Mediolanu, Antibes i przy okazji do nas. Razem byliśmy w Monako, Menton, dużo spacerowaliśmy, trochę pływaliśmy, jedliśmy dużo lodów i było bardzo miło. Pogoda chwilami była pochmurna, jednak cały czas ciepło. Szkoda, że już pojechali... (Niestety okazało się, że  nie mam żadnego ich zdjęcia, zamieszczę jak ściągnę z telefonu O. Za to oni zrobili ładne zdjęcie nam.)







sobota, 21 czerwca 2014

Taka mała - taka duża

Aż trudno w to uwierzyć! Jeszcze niedawno Lidka wygladała tak:



A teraz juz tak:


Nie zmieniło sie tylko to, że dobrze wyglada w niebieskim...

wtorek, 17 czerwca 2014

Coś białego

Nareszcie kupiliśmy krzesła! Trwało to stanowczo zbyt długo, nie będę jednak wyliczać przeszkód, jakie stanęły nam na drodze do sukcesu w tym temacie - grunt, że załatwione. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak bardzo zmieni się nasz salon dzięki zamianie starych krzeseł (które były bardzo nietypowe lub mówiąc dobitnie: ohydne) na proste, białe.  Główny element dziwaczności wystroju tego mieszkania (które wynajęliśmy umeblowane) zniknął, co w efekcie wprowadziło tu wizualny spokój i odrobinę harmonii.
Fakt, że nasze nowe krzesła wyglądają prawie tak jak te z naszego gdyńskiego domu, to w sumie przypadek. Akurat takie były w przystępnej cenie i nie trzeba było czekać na dostawę do wakacji... No i takie nam się po prostu podobają i wygodnie się na nich siedzi. I takie to proste! Znaleźliśmy w końcu w miarę przyzwoity sklep, w którym można znaleźć coś ładnego, bez płacenia za to góry pięniędzy.
To tyle - no bo ile można się rozwodzić na temat krzeseł...
























poniedziałek, 16 czerwca 2014

Wielki Kanion

Jakoś tak się złożyło, że zapomniałam napisać o części naszej wycieczki do Prowansji - tak naprawdę tej, która zrobiła na nas największe wrażenie.
Po wyjeździe z Awinion udaliśmy się w stronę Gorges du Verdon, czyli przełomu rzeki Verdon. Znajduje się on w połowie drogi z Awinionu do Nicei.
Po drodze przejechaliśmy przez wiele urokliwych prowansalskich wiosek, po czym dojechaliśmy do gór, które wyglądają jak z westernów, oglądanych przez nas w dzieciństwie. W pewnym momencie, podczas krętej drogi pod górę, musieliśmy się zatrzymać, bo Emilce było trochę niedobrze i byliśmy też głodni. Na szczęście było tam miejsce do urządzenia pikniku, dziwny kamienny stół z siedzeniami, dookoła nisko rozgałęzione drzewa, na które dziewczyny od razu zaczęły się wspinać.


























Najedzeni ruszyliśmy dalej, pod górę. W pewnym momencie, gdy byliśmy już na dużej wysokości, można było zobaczyć cudownie turkusową rzekę, która płynęła kilkaset metrów poniżej. Widok zapierający dech w piersiach! Niestety zdjęcie nie oddaje w pełni wyjątkowości tego miejsca.




Zwężenie rzeki (w lewym dolnym rogu zdjęcia) prowadzi do kanionu Gorges du Verdon, zwanym też grand Canyon du Verdon o długości 25 km. Woda płynąca przez wapienny płaskowyż całe wieki drążyła koryto w miękkim podłożu. Ten największy kanion Europy ma swój początek w pobliżu zlewiska rzek Verdon i Jabron. Głębokość wąwozu waha się od 250 do 700 m, szerokość doliny osiąga od 8 do 90 m. Można płynąć rzeką lub wędrować po dnie kanionu, albo podziwiać go z góry, z dróg po obu stronach wąwozu. Chwilami droga wiedzie bardzo blisko przepaści - coś dla ludzi o mocnych nerwach, ja miałam ściśnięte gardło przez większość tej przejażdżki. Po około 20 minutach dojechaliśmy do miejsca widokowego. Samochód trzeba było zostawić i pójść kawałek na piechotę po skałach, do miejsca w którym roztacza się widok na część kanionu, z przygotowanymi specjalnymi "balkonami". Nie jest to miejsce dla osób z lękiem przestrzeni, lub wysokości - Olek ma z tym mały problem, więc czuł się dosyć nieswojo... Nam się podobało, choć byłam trochę przerażona, bo pod nami przepaść!



Na tym zdjęciu, na środku jest przerwa pomiędzy skałami - to właśnie dwa boki kanionu, rzeka płynie na dnie kilkaset metrów niżej - widać, gdzie wypływa w szerszej i niższej części.


Po tych ogromnych emocjach wróciliśmy już do domu, podziwiajac piękne krajobrazy.

piątek, 13 czerwca 2014

Piątek 13!

Wbrew powszechnie panującej opinii o pechu, który może nas spotkać w piątek trzynastego, ja uważam taki dzień za szczęśliwy. Miałam kiedyś ważny egzamin właśnie w taki piątek i świetnie mi poszło. Grunt, to dobre nastawienie i chęć zobaczenia szczęścia, które może się nam dziś przytrafić. Zamiast oglądać się ze strachem czy jakieś zło nie czai się za rogiem, bądźmy dobrej myśli, żeby tej niedobrej energii do siebie nie przyciągnąć.

Tu we Francji mamy kolejny dzień strajku pracowników kolei, ale nikogo to już nie rusza, bo zdarza się to raz na miesiąc. Do tego gorąco, goręcej, najgoręcej...

A oto moje piękne róże. Szczęśliwego Trzynastego!


czwartek, 12 czerwca 2014

Gorąco!

Zaczęło się prawdziwe lato. Codziennie temperatura sięga 30 stopni, więc zaczęliśmy się kąpać w morzu. W ciągu dnia  człowiek czuje się bardzo rozleniwiony z powodu tego upału. Góra prasowania czeka no ale jak tu jeszcze włączyć żelazko przy takiej temperaturze? Nawet wieczory są upalne, przyjemne do siedzenia na balkonie do późna. A sprzątanie, praca, robienie lekcji? Byle do wakacji...











środa, 11 czerwca 2014

Wystawa ceramiki

Nasze dzieci miały w szkole cykl zajęć z ceramiki. Przez pewien okres czasu raz w tygodniu chodziły do pracowni i tam razem z instruktorką tworzyły cuda z gliny. Najpierw trzeba było narysować projekt, potem uformować kształty z gliny, później było wypiekanie i ozdabianie.
W ostatni piątek rodzice zostali z zaproszeni do szkoły, żeby podziwiać efekty twórczej pracy dzieci, które były wspaniałe.

Klasa Lidki robiła swoje imiona a Emi różne postaci.



 Poniżej rzeżba Emilki, koszykarz z jej klubu RCM, który stoi na boisku do koszykówki (widać małe kosze, jak się dobrze przyjrzeć).


Jedna z klas zrobiła portrety w stylu obrazów Picasso, również bardzo ładne.


niedziela, 8 czerwca 2014

Dzieje się!

Dzisiaj było przyjęcie urodzinowe Emilki dla koleżanek. Na początku Emi mówiła, że nie chce żadnej imprezy ale na szczęście udało mi się ją przekonać, ze może być fajnie i warto coś zorganizować. Zaprosiliśmy 5 koleżanek, z czego jedna nie mogła przyjść, więc w sumie na przyjęciu było sześcioro dzieci, razem z naszymi.
Na początku był słodki podwieczorek, z dmuchaniem świeczek na czekoladowym cieście, potem dziewczyny poszły poskakać na trampolinie na plaży a następnie na rolki, hulajnogi i deskorolki. Wróciły bardzo zmęczone i spocone, bo dziś była pierwszy upalny dzień tego lata. Jak trochę odpoczęły, była pizza na kolację.
Kiedy nadszedł czas końca imprezy, okazało się, że jedna z koleżanek zostanie na noc i jak się dziewczyny domówiły, to mamy teraz troje gości na noc! Emi przeszczęśliwa, a my nie mamy nic przeciwko temu.
Teraz dzień się już kończy, dzieci oglądają Mary Poppins i zaraz do łóżek (i na materace)!







piątek, 6 czerwca 2014

Prezent urodzinowy

Emilka marzyła o tym, żeby dostać aparat fotograficzny - bardzo lubi robić zdjęcia a tym naszym zbyt często jej nie pozwalamy się bawić, bo to droga zabawka. Umowa była taka, że kupimy jej na urodziny aparat tylko dla niej, ale musi trochę do tego dołożyć swoich oszczędności, no i udało się!




czwartek, 5 czerwca 2014

Jeszcze o Grand Prix

Mam sporo zdjęć z Grand Prix Monako, któych jeszcze tu nie pokazałam.

 Poniżej bolidy GP2 w drodze na kwalifikacje. Przywożą je inni kierowcy, Ci nie mają kasków, ale jechali bardzo wolno.





 Duuużo opon potrzebują...



wtorek, 3 czerwca 2014

Jedenastka!

Jedenaście lat temu, jak przez ścianę usłyszałam : córka, godzina urodzin 4.30. Potem zapadłam w ciemność...
Brzmi to dziwnie, ale tak było. Podczas cesarskiego cięcia najpierw zostałam uśpiona nie do końca (ku mojemu przerażeniu!) więc mogłam co nieco czuć i słyszeć, a  dopiero po wyjęciu dziecka dostałam całkowitą narkozę. Myślałam, że to jakiś błąd, bo trochę czułam rozcinanie brzucha i chciałam się poruszyć żeby jakoś to zasygnalizować, jednak nie udało się. Pomyślałam, że może tak czują się ludzie, którzy zapadli w śpiączkę... Po operacji lekarz mi powiedział, że tak robi się specjalnie, dla dobra dziecka.

No więc dziecię się narodziło i ma już dziś 11 lat! Sto lat, sto lat...