W ostatnią niedzielę, korzystając z ładnej pogody postanowiliśmy podjechać do naszego
starego miasteczka, na spacer i pyszne ciasto w tamtejszej przyjemnej kawiarni. Niestety na miejscu okazało się, że są tam tłumy ludzi, z powodu "Fete de chataigne", czyli Święta kasztanów. To taki festyn jesienny. Nie udało nam się znaleźć miejsca do parkowania więc stwierdziliśmy, że jedziemy gdzie indziej, w nieznane. Pojechaliśmy drogą pod górę, w kierunku lokalnego cmentarza, na szczycie, a potem do Gorbio, czyli malutkiej miejscowości na zboczu jednej z okolicznych gór. Jest tam typowa dla tych terenów starówka z krętymi uliczkami, w których pachnie wilgocią z zamierzchłej przeszłości, kilka galeryjek, ładny kościół, restauracja i bar. Sporo ludzi tam mieszka, często widuję też ogłoszenia o sprzedaży mieszkań właśnie tam, jednak nie skusiłabym się na nie, mimo w miarę przystępnej ceny.
|
Misternie rzeźbione zdobienia są...namalowane! |
|
Piękne motyle były dekoracją na jednym z domów |
|
Oczywiście wycieczkę trzeba było zakończyć "na słodko" więc po zjechaniu z gór wpadliśmy do nowej włoskiej lodziarni w Menton, która jako jedna z niewielu jest czynna o tej porze roku. |
Takie słoneczne i ciepłe te zdjęcia. U nas najgprszy miesiąc jesienny i zimno i ciemno. No i niestety chce się tylko spać i jeść....
OdpowiedzUsuńPocieszę Cię ze u nas pada bardzo często ostatnio i mało jest ładnych dni.
UsuńAle ten lód musi być smaczny, ślinka mi pociekła
OdpowiedzUsuń