czwartek, 23 kwietnia 2015

Rower, Menton i ja

Po odwiezieniu Lidki do szkoły wsiadłam dziś na rower i pojechałam do Menton. Nie odstrasza mnie fakt, że w drodze powrotnej trzeba wprowadzić rower krętą ulicą na wzgórze - traktuję to jako dodatkową możliwość spalenia kalorii. Pogoda była przyjemna, trochę chmur ale chwilami też słonecznie. Po objechaniu portu, który jest spokojny i cichy kupiłam sobie rogalika i kawę na wynos, które zjadłam i wypiłam na ławce przy placu koło muzeum. Bardzo lubię to miejsce, zawsze sporo się tam dzieje. Podoba mi się też sam budynek muzeum - bardzo nowoczesny a tu w okolicy jest takich niewiele.
A palmy całkiem jak w Californi...




Później poszłam kupić rybę w sklepie rybnym, który jest w pobliżu, a na straganie obok mieli już prawdziwe truskawki. Nie takie pół sztuczne, które są dostępne prawie cały rok, tylko najprawdziwsze, słodkie i pachnące jak te w Polsce w czerwcu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz