poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Mało świąteczne święta

Tu na południu Francji Wielkanoc nie jest dużą uroczystością. Mimo że około 60 % deklaruje się jako katolicy, to podobno tylko około 5% praktykuje (informacje z wczorajszych francuskich wiadomości). W szkole nie ma ferii, tylko poniedziałek świąteczny wolny. W niedzielę czynne piekarnie i oczywiście wszystkie restauracje, w których pełno włoskich turystów, którzy spędzają tu swoje ferie wielkanocne, które najwyraźniej mają. Na lokalnych drogach korki. Dojazd do Ospedaletti, żeby dzieci pojeździły sobie na rolkach a my pospacerowali w słońcu zajął nam więcej czasu niż zwykle.
Dla mnie to trochę smutne, bo lubię to ogólnonarodowe świętowanie, które mamy w Polsce. Pustawe ulice, kiedy ludzie spędzają czas z rodzinami w domach. To były pierwsze święta, które spędziliśmy tutaj sami.




Poniżej część salonu. Za oknem widok na bramę wjazdową i kawałek dachów samochodów. Mamy tu dużo zieleni za oknem. I strasznie lubię ten nasz nowy stół. W poprzednim mieszkaniu był okrągły ze szklanym blatem, a ja bardzo nie lubię szklanych stołów. Nie podobają mi się i trzeba je co chwilę czyścić. Mam nadzieję, ze nigdy więcej nie będę musiała takiego mieć. Za to ten z dębowy jest dla mnie idealny.


A tymczasem na balkonie...

...drzewko , które targałam przez pół Ventimiglii, bo udało mi się zaparkować niestety bardzo daleko od targu, po tym jak akurat przede mną (!) zepsuł się automat wydający bileciki i otwierający szlaban przy wjeździe na parking w pobliżu dworca i centrum, na którym czasem można znaleźć wolne miejsce podczas piątkowego szału targowego w tym mieście. No ale nie poddałam się! Było warto.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz