Poza nadmorską promenadą, na której biega mnóstwo ludzi jest też Le Corbusier - droga spacerowa wokół półwyspu Cap Martin. Jest to niezbyt szeroka wybetonowana dróżka dla pieszych, ze schodami w wielu miejscach. Chwilami idzie się pod górkę, potem trochę po prostym, zaraz znowu w dół i tak w kółko. Trasa ta w całości ma trochę ponad 4 km długości i roztaczają się stąd wspaniałe widoki. Szczególnie ten na plażę w głównej części Roquebrune (my mieszkamy w innej o nazwie Carnoles) i na Monako.
Przyjeżdżał tu przez kilkanaście lat na wakacje, aż w końcu zamieszkał do końca życia. Przy tej drodze spacerowej znajduje się jego domek letni, który można zwiedzać. Niestety nie w tej chwili, bo poddano go renowacji ale można go obejrzeć w internecie.
Widoczna na zdjęciach plaża jest bardzo kameralna i przyjemna, z sympatyczną kawiarnią blisko wody.
Woda nie była wcale zimna - żałowałam, że nie mam stroju kąpielowego. Następnym razem na pewno się tam wykąpię. Piasek to raczej drobne kamyczki, ale za to woda turkusowa.
Jest też kawałek dla ludzi o mocnych nerwach. W dwóch miejscach trzeba iść po metalowej platformie z barierką, przyczepionęj do muru. W podłożu przez dziurki widać skały i wodę wiele metrów poniżej. Nie dla osób z lękiem wysokości. Ja miałam gęsią skórkę na plecach, no ale trzeba przez to przejść albo zawrócić. Ogólnie jest tam bardzo przyjemnie i w ciągu dnia sporo ludzi tamtędy chodzi, więc nie bałam się, nawet jak przez dłuższą chwilę nikogo nie spotkałm. Wieczorem jednak nie radziłabym się tam zapuszczać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz