wtorek, 11 marca 2014

Słońce w Isoli

W sobotę wstaliśmy o 6, zjedliśmy śniadanie, zrobiliśmy mnóstwo kanapek na cały dzień i herbatę do termosu no i koło 7 wyjechaliśmy z domu na narty. Droga jest bardzo kręta, szczególnie końcowy odcinek, więc Emi trochę źle się czuła. Warto było jednak sie pomęczyć, bo Isola 2000 to świetne miejsce na narty. Długie, szerokie trasy, większość o idealnym stopniu trudności dla mnie i Lidki  (co wcale  nie znaczy, że to jakaś łatwizna - już całkiem nieźle sobie radzimy) a jeśli komuś potrzeba więcej wrażeń to są też i czarne. Słońce grzało tak mocno, że pomimo użycia kremu z wysokim filtrem, wszyscy byliśmy czerwoni wieczorem, ja najbardziej niestety... Ale było naprawdę super!




3 komentarze:

  1. To jest niesamowite, że Lidka raz ma zdjęciu bose stopki i krótki rękawek, za na następnym kombinezon narciarski i śnieg wokół. I to bez wylatywania gdzieś samolotem na dalekie eskapady, tylko "kanapki i w samochód" i już taka zmiana "dekoracji". W końcu wiosennie jest i u nas - puścił lód (w końcu) i jeziorko pięknie wygląda znowu. Byłam wczoraj u fryzjera (bez rewolucji) a Buli dziś - teraz jesteśmy oboje nico bardziej zadbani i pasujemy do wiosennej aury. Fryzjer psi jest już prawie tak drogi jak "ludzki". Złego psa wybrałam - inne nie muszą być ciągle obcinane, ale i tak Buli to trochę nasz synek, to niech ma! Super są wszystkie ostatnie zdjęcia na blogu. Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi miło, dziękuję. Zapraszam do dalszego czytania! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń