sobota, 21 marca 2015

Zaćmienie

Wczoraj było przekazanie nowego mieszkania. Odbyła się to w  czasie zaćmienia Słońca - cóż to za fantastyczny moment! Mimo lekkiego zachmurzenia było widać dość dobrze to zjawisko, niestety ja wyszłam z domu nawet bez zwykłych okularów słonecznych, więc tylko na ułamek sekundy odważyłam się zerknąć. Najwięcej widziała Lidka, bo jej szkoła zakupiła specjalne okulary i wszystkie dzieci mogły na zmianę wyjść i chwilę popatrzeć na to ciekawe doświadczenie. W polskim radiu korespondent z Francji mówił, że francuskie dzieci dostały odgórny zakaz wychodzenia z budynków szkolnych jeżeli szkoła specjalnego sprzętu optycznego nie posiada. Na szczęście nasza malutka i niezbyt ładna ale fajna szkoła stanęła na wysokości zadania. Tutaj w czasie zaćmienia nadszedł dziwny chłód, który spotęgował uczucie wyjątkowości tego momentu i wywołał u mnie dreszcz emocji.
Mieszkanie z każdym razem gdy tam jestem wydaje mi się lepsze. Wczoraj okazało się, że jest w nim bardzo jasno - wcześniejsze wizyty były podczas brzydkiej pogody no i słońce kilka tygodni temu było trochę niżej na niebie. Teraz jest normalnie, całkiem sporo światła. Nie tak jak w obecnym mieszkaniu, ale tu jest ekstremalnie słonecznie - aż tak , że często trzeba mieć rolety zsunięte do połowy przez większą część dnia.
Spotkaliśmy też sąsiadki. Ta z drugiej połowy domu jest sympatyczna i mówi świetnie po angielsku, a młodsza z jej córek ma tyle lat co Emi i jest w równoległej klasie w tej samej szkole! Starsza pani z domu obok widząc, że wkładamy kartony przez okno, zapytała, czy się wprowadzamy i miło przywitała - po francusku oczywiście, ale na tyle to już potrafię się dogadać.
Dziś sobota, pogoda szara więc idealna na przeprowadzanie. Do 13tej przyjedzie kanapa i łóżka, no i już przewozimy część rzeczy. Ta przeprowadzka to pikuś w porównaniu z wcześniejszą, kiedy wszystko musiało być solidnie spakowane na jeden wspólny przejazd przez pół Europy. Teraz nawet nie trzeba zaklejać kartonów, a ubrania pakuję do walizek razem z wieszakami, by zaraz je wypakować i wrócić po następne, podczas gdy nawet nic nie zdąży się pognieść. Jedynie rąk do noszenia mamy mniej.

Zdjęcie nie na temat, ale to jeszcze wspomnienie z nart. Przepyszny i śliczny precel - jeden z nieodzownych składników udanych wakacji narciarskich...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz