Wczoraj pojechaliśmy na zakupy do Włoch, niedaleko jest bardzo przyjemne miasto, w którym jest duży targ świeżych produktów, tak jakby hala w Gdyni. Całe góry owoców i warzyw, wszystko tańsze niż we Francji i można się bez problemu dogadać mieszanką wszystkich języków jakie nam przyszły do głowy. Niektóre warzywa widziałam pierwszy raz w życiu i jak poprosiłam dzieci żeby stanęły koło dziwnych fioletowych kul żeby zrobić im zdjęcie, to się teraz ze mnie nabijają, ze mają zdjęcie z cebulą...
Ja w każdym razie byłam zachwycona tym co można było tam zobaczyć i kupić. Świeże raviolini (czyli malutkie ravioli) i do tego wielki kawał parmezanu za parę euro, mielone mięso, które sprzedawca wybiera z lady i mieli na oczach klienta. Rożne dziwne rzeczy, które nawet nie wiem jak nazwać, ale wyglądają smakowicie...
Po zakupach poszliśmy na kawę i deser, a potem jeszcze zimne winko które podają z różnymi zakąskami, a za to wszystko zapłaciliśmy chyba mniej niż w Polsce. Potem jeszcze obowiązkowo na plac zabaw w parku sosnowo-palmowym. Ogólnie Ventimiglia jest super, dobrze, ze można tam pojechać też pociągiem, bo na razie samochodem się nie odważę....
Kto wie, co to jest to fioletowe za Lidką?
Bardzo pięknie się czyta Twój zachwyt tym co widzisz, smakowicie. A jak zobaczyłam hale targowa w Menton i Ventymigli, skojarzenie miałam podobne, tyle ze z hala w Gdansku, ktora pamietam z dziecinstwa:)jezdzilam tam do rodziny.
OdpowiedzUsuń