Na Martynice prawie jak we Francji - mówią po francusku, rejestracje samochodów jak we Francji, w sklepie te same produkty tylko droższe. No i więcej ciemnoskórych na ulicach. Ogólnie nam się tam podobało.
Najpierw statek stał przy wygodnym "pomoście" prawie w centrum miasta więc można było wyjść kiedy się chce - byle wrócić na czas... W połowie dnia przepłynęliśmy trochę dalej, na plażowanie. Niestety woda była dosyć mętna i dużo kamieni na dnie, więc trzeba było uważać, żeby się nie skaleczyć. Przyjemnie za to było się poopalać na piasku.
Palma jak wachlarz
Ale ciepło...
Już wracamy...tanecznym krokiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz