poniedziałek, 17 października 2016

Kupić sobie wazon...

Nauczona życiowym doświadczeniem i kilkoma przeprowadzkami wiem, że lepiej się "nie zagracać". Myślę, że łatwiej się żyje, mając mniej rzeczy. Mniej do sprzątania, pakowania, przewożenia no i ja osobiście lepiej się czuję w pomieszczeniach, które są raczej puste, z małą ilością niepotrzebnych tak naprawdę drobiazgów. Oczywiście nie odkrywam tu Ameryki, na ten temat napisano już niejedną książkę i wiele osób zarobiło nawet sporo pieniędzy próbując wytłumaczyć ludziom, że mając mniej żyje się lepiej. Ale...
Czasem jest taki dzień, że zobaczę gdzieś jakiś drobiazg, który do mnie woła: "weź mnie do domu!". No i wtedy po prosu muszę ulec i to kupić, nawet jeśli rozsądna strona mnie mówi: "po co?" Tak było też ostatnio, kiedy byliśmy w naszym ulubionym sklepie "Tiger". Zobaczyłam tam dwa wazony, które od razu moja wyobraźnia umieściła w naszym mieszkaniu, a że były one bardzo tanie, to kupiłam - sama się temu dziwiąc, bo prawie nigdy nie kupuję takich rzeczy. No i teraz te drobiazgi cieszą moje oczy i sprawiają przyjemność. A przecież o to chodzi, żeby było nam fajnie, miło i przyjemnie...




Nawet się Lidka do wazonu zmieściła...



1 komentarz:

  1. Fajne te wazoniki a Lidka wiadomo mała czarodziejka...buziaki od babci W.

    OdpowiedzUsuń