piątek, 7 października 2016

Czasami tylko trzeba iść

Kiedy odwiozę dzieci do szkoły, zwykle od razu jadę do domu. We wtorki i piątki chodzę na 9 na kurs francuskiego, ale pozostałe trzy dni w ciągu tygodnia mam teoretycznie wolne. Oczywiście jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, żeby dom jakoś normalnie i przyjemnie funkcjonował. Zakupy, sprzątanie, pranie - wiadomo o co chodzi. Zawsze jednak można wygospodarować trochę czasu dla siebie i wykorzystać go w jakiś przyjemny sposób. Problem w tym, że często poczucie obowiązku każe mi najpierw zrobić to co ważne a dopiero potem inne rzeczy, na które już czasem nie mam czasu albo ochoty. Tutaj mamy idealne warunki do uprawiania sportu na świeżym powietrzu przez cały rok, fantastyczną trasę do biegania, czyste powietrze i mało deszczu. Tymczasem ja niestety ogólnie biegać nie lubię. A jako, że trzeba dosyć wcześnie codziennie wstawać, to jak wracam po odstawieniu dzieci do szkoły to marzę tylko o kawie i często nie mam siły na nic.

Wiem jednak, że to wszystko to kwestia tego, co się myśli. Że nie mam siły, jestem śpiąca, że w domu czeka pranie do wywieszenia, że trzeba wszystko tam ogarnąć, bo źle się czuję w bałaganie i tak dalej. Dlatego czasem lepiej nie myśleć, tylko coś zrobić. Właśnie tak wczoraj zrobiłam - po prostu skręciłam w inną niż codziennie stronę i pojechałam nad wodę. Zatrzymałam samochód i wyszłam, żeby trochę pospacerować na bardzo świeżym tego ranka powietrzu. Nie myśleć, tylko tam być. Po kilkuset metrach zaczęłam wolno biec, bo miałam na to ochotę i wygodne buty na nogach. I im bardziej się oddalałam od parkingu, tym bardziej miałam ochotę by iść dalej. Więc poszłam, dookoła półwyspu Cap Martin, potem wspięłam się na jego szczyt, żeby wrócić inna drogą, niż szłam wcześniej. Po 50 minutach dotarłam z powrotem do samochodu, dotleniona, tylko trochę zmęczona za to bardzo zadowolona. Przeszłam 4 kilometry. Bez planowania, myślenia o tym, rozważania, czy mi się chce czy może jednak nie. Po prostu, zaczęłam iść. Jak to się mówi "najważniejszy pierwszy krok".
A przy okazji można zobaczyć tyle ładnych i ciekawych rzeczy.












To w prywatnym, egzotycznym ogrodzie, trochę jak z horroru (jak dla mnie)




I dotarłam do parku. Pusto, cicho, lekka mgiełka - magicznie.

Czy to łapa dinozaura?


Teraz wszędzie kwitną tu te piękne kwiaty

2 komentarze:

  1. Ach dokladnie ten nasz umysl jak papuga czesto ma tysiace slow na nasze jedno zapytanie...a czasem wystarczy pojsc za pierwszym odruchem, pierwsza mysla, po prostu ruszyc, zrobic krok, zanim lub wbrew, temu co umysl juz mial na ustach:)

    OdpowiedzUsuń