poniedziałek, 1 lutego 2016

Co z tym poniedziałkiem?

Ogólnie lubię poniedziałki. Zaczyna się nowy tydzień, po weekendzie z rodziną w domu spokój i cisza albo własnie głośna muzyka, to zależy od nastroju. Jednak dzisiejszy poniedziałkowy poranek należał do tych gorszych. Trudno jest wcześnie wstać po wolnej niedzieli, jak zawsze. Lidka przyszła do kuchni po czym źle się poczuła i zwymiotowała. Poszła jednak do szkoły, bo stwierdziła, że dobrze się czuje, jak już zjadła śniadanie. W zeszłym tygodniu opuściła trzy dni i już nie chciała dłużej siedzieć w domu.
Ok, czas trochę ogarnąć mieszkanie. Góry rzeczy do prania, chociaż nie mam czworga dzieci, tylko dwoje. A że ta dwójka trochę jest przeziębiona, to jeszcze tu i ówdzie leży sterta zasmarkanych chusteczek. Pewnie dlatego na podłodze, bo kosz na śmieci, który każda ma w swoim pokoju przesypuje się od nadmiaru zawartości, no ale to przecież tak  trudno wyrzucić... Chyba tak samo trudno jak wynieść brudne szklanki ze swojego pokoju. Najlepiej niech ktoś inny to zrobi! Ale ja nie zamierzam. Ile można sprzątać po całej rodzinie???
Właśnie przed chwilą był telefon ze szkoły, że trzeba zabrać Lidkę do domu, bo jednak źle się czuje. Jak dobrze, że byłam w domu i mogłam od razu po nią pojechać. Jakiś paskudny wirus tu chyba panuje, bo wiele osób choruje ostatnio. Ja się trzymam na szczęście dobrze i niech tak zostanie (odpukać!). Jeszcze tylko kilka dni do ferii, na szczęście. Górskie powietrze wygoni wszystkie zarazki, mam nadzieję...




2 komentarze:

  1. Buziaki dla Lidusi, trzymajcie się wszystkie jeszcze chwila i pojedziecie wypocząć. Lenia ma każdy, pomału, bałagan nie zając nie ucieknie

    OdpowiedzUsuń
  2. Joga cię trzyma w dobrej kondycji.

    OdpowiedzUsuń