poniedziałek, 29 lutego 2016

Wielkie szaleństwo

Dziś mieliśmy trudną noc. Szalała wichura. Wiało z północy, prosto w nasze okna, które złowrogo trzeszczały. Chwilami miałam wrażenie, że cały dom się trzęsie. Było nieprzyjemnie, do około 2 w nocy - oczywiście nie dało się spać. To znaczy ja nie mogłam, bo Lidka twierdzi, że nic nie słyszała. Taka to pożyje...
Wczoraj byłyśmy na urodzinach koleżanki Lidki w klubie w Monako, w którym jest kręgielnia i automaty do gier. Dzieci szalały jak dzikusy, ale bawiły się bardzo dobrze. Dorośli siedzieli przy barze, gdzie szampan lał się bez ograniczeń. Jedna z mam z troską zapytała, czy mamy za coś zapłacić, bo przecież rachunek będzie ogromny. Na to mama małej jubilatki (która pochodzi z Rosji i pracuje w sklepie z biżuterią) powiedziała że oczywiście ona zapłaci, a że to będzie dużo kosztowało, to trudno. Ot, urodziny! To się nazywa rosyjska fantazja!
Było sympatycznie i okazało się, że jedna z mam dzieci, które były zaproszone jest z Polski. Mieszka we Francji już od wielu lat.






1 komentarz:

  1. multi-culti, a te buty? mieli wszystkie rozmiary jak widać, Lidka bardzo się zmieniła, wydoroślała.
    A babcia póki co wzięła flagę i poszła na wiadomy Plac. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń