Każdy kraj jest inny. Oprócz krajobrazu różnią się ludzie i zwyczaje. Jest to fajne i ciekawe, choć czasem trudno mi uwierzyć w to co widzę lub dowiaduję się od innych. Oto kilka takich ciekawostek.
Niech nikogo nie zdziwi, ze ktoś idzie po chodniku w szlafroku - przecież ona czy on idą właśnie skorzystać z morskiej kąpieli. Kto wie, może niedługo i ja zacznę tak robić, bo zamierzam pływać w morzu do późnej jesieni (nie wiem czy dam radę, ale mam taki plan). Wiadomo, że po wyjściu z zimnej wody przyjemnie otulić się ciepłym szlafroczkiem...
Do kobiet opalających się prawie nago już się przyzwyczaiłam, jednak sytuacja, kiedy kobieta w wieku 50+ stoi na parkingu koło naszego domu w samych kusych majtkach i rozmawia z kimś jest trochę szokująca! Po jakimś (zbyt długim jak dla mnie) czasie ta pani nałożyła na siebie sukienkę, ale widać, ze nagość w okolicy plaży nikogo tu nie dziwi.
W szkole Emilki nauczyciele jedzą obiad przy wspólnym stole, tak że dzieci mogą ich widzieć. No i do jedzenia piją wino, a raz to nawet coś co wyglądało jak szampan! Tutaj jest normalnie, że ludzie piją kieliszek lub dwa do lunchu podczas przerwy w pracy no ale w szkole bym się tego nie spodziewała!
We Francji zwyczajowo ludzie całują się w oba policzki na powitanie. Kobiety i mężczyźni. Bardzo było dziwne, śmieszne i trochę straszne kiedy wezwani przez ratowników z plaży ratownicy medyczni (którzy mieli pomóc komuś kto zasłabł) po wyjściu z karetki najpierw się wycałowali a potem dopiero zajęli chorym!
Oglądam wiele ogłoszeń mieszkaniowych Cały czas mamy nadzieję znaleźć dla siebie coś ładnego. Z moich obserwacji wynika, że Francuzi uwielbiają ostre kolory w mieszkaniu. Kuchnie bardzo często są czerwone, mocno różowe, fioletowe lub intensywnie niebieskie. Ściany nierzadko mają równie jaskrawe kolory. Do tego mnóstwo drobiazgów, co w połączeniu z kolorową pościelą na łóżku i czasem nawet suszącym się w danym pokoju praniem (!) daje efekt totalnego bałaganu, a jest to przecież zdjęcie w ofercie wynajmu lub sprzedaży. Czasem aż trudno mi uwierzyć własnym oczom. A ceny oczywiście tak wysokie, że aż serce boli. Jak znajdzie się czasem coś urządzone w stonowanych barwach, bez mnóstwa zbędnych gratów i nie ma kilkudziesięciu lat, to od razu cena sięga nieosiągalnych wyżyn.
W niedzielę trudno znaleźć otwarty sklep spożywczy, za to piekarnia czynna jest do wieczora. Jakież było nasze zaskoczenie, kiedy któregoś dnia wracając z dwudniowej wycieczki w niedzielę koło godziny 20 udało nam się kupić ciepłe bagietki!
Ludzie nie jedzą tu wiele na śniadanie, dzieci które u nas spały mówiły, że zwykle jedzą płatki z mlekiem. Jak im powiedziałam, że my jadamy różne rzeczy, na przykład jajka, to były w szoku!
No i wiadomo, że pory jedzenia są święte. Wtedy wszystko inne idzie na bok, bo jest pora obiadu. Można wygonić klientów ze sklepu (co nam się zdarzyło) lub nawet olać ich w salonie samochodowym, bo przecież zaraz będzie przerwa. Oczywiście my już tam nie wróciliśmy.
Za to lekcje wf są super! Dziś Emi miała kajaki.
Tekst o pani 50+ topless i ratownikach " bezcenny".
OdpowiedzUsuńTak to prawda.W okolicach plarzy ludzie maja prawo chodzic nadzy do pasa tak to powiedzmy.Niestety innaczej to sie ma w miejscu publicznym-miejskm.Tutaj niedopuszczalnym jest wyjscie z nagim torsem.Jest wrecz zakazane i w wielu sklepach jest afisz-wstep wzbroniony dla osob niestosownie rozebranych:)))))Osobiscie widzialam jak facet wszedl do piekarni z golym torsem owlosionym jak wilkolak i ludzie go wyprosili!!!Taki zwyczaj:)
OdpowiedzUsuń