niedziela, 11 maja 2014

Surferski weekend

Miejsce, w którym byliśmy nazywa się Port Barcares , obok jest Port Leucate. Są to małe miejscowości położone podobnie jak Jurata czy Jastarnia - z jednej strony wąskiego pasa lądu morze i szeroka plaża, z drugiej płytka woda. Z tą tylko różnicą, że zatoka została prawie całkowicie odcięta od morza i powstały wielkie słone jeziora. Jak dodam, ze pogoda często bywa tu bardzo wietrzna, to wiadomo, że to raj dla wind- i kite- surferów.
Zaczęło się nieciekawie, bo jak przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że hotel no nie hotel w zasadzie, tylko turystyczne apartamenty, bez ręczników i pościeli - tzn. był dwie poszewki na poduszki i dwa wielkie prześcieradła, poza tym osłonki na poduszki i materace z jakiegoś tworzywa papierowo-pochodnego. Na szczęście mieliśmy ręczniki na plażę, więc było przynajmniej w co się wytrzeć po kąpieli. Pomijając, że apartament był bardzo ciasny, to jeszcze nie było tam całkiem czysto. Na szczęście spało nam się dobrze i jak na drugi dzień leżeliśmy na prawie pustej plaży, koło sympatycznego baru z przyjemna muzyką reggae i smacznymi hot dogami (ze smażonej parówki i świeżej bagietki) oraz zimnym Desperados - to już się tam nam całkiem podobało. Sezon ewidentnie się jeszcze nie rozpoczął, pomimo weekendu i temperatury 27 stopni i było tam bardzo mało ludzi, a miejsce bardzo wakacyjne, podobne do naszego Półwyspu Helskiego.

Na szczęście był otwarty dobrze zaopatrzony sklep ze sprzętem surferskim i Olek mógł kupić sobie nową piankę, która była prezentem urodzinowym. Urodziny były w lutym, ale dopiero teraz znalazł to, o co mu chodziło. Starą miał ze sobą na wszelki wypadek no ale na szczęście mógł już wypróbować nową.

Na razie tylko kilka zdjęć, resztę dopiero jutro ściągnę z aparatu - teraz juz jestem zmęczona i niestety obolała, bo choć nie surfuję, to nabawiłam się kontuzji przez kite, który w zetknięciu z silnym wiatrem jest niestety niebezpieczny również dla tych, co nie są na wodzie, ale o tym jutro.





No ile można mierzyć te pianki....plaża czeka!




1 komentarz:

  1. Kolorowy zawrót głowy! A swoją drogą czy ten kot nie ucieknie jak zobaczy Nelkę? Do miłego...

    OdpowiedzUsuń