piątek, 8 listopada 2013

Mediolan

Zawsze chciałam wybrać się do Mediolanu, więc skoro teraz mamy tam stosunkowo niedaleko - około 300 km - zrobiliśmy sobie wycieczkę samochodem, w ostatnia sobotę. Jedziemy, jedziemy, a tu nagle zaskoczenie, bo po przejechaniu przez góry, całkowicie zmieniła się roślinność i pogoda. Dookoła rozciągały się szerokie, płaskie pola i łąki, z drzewami głównie liściastymi, czego tu gdzie mieszkamy raczej się nie zobaczy. Krajobraz okolic Mediolanu wygląda jakby się było w Polsce, co było dla mnie niespodzianką, bo tam gdzie mieszkamy jest całkiem inaczej. Okazało się też, że mimo, że jesteśmy nie tak bardzo daleko od francuskiego domu, to jest tam o wiele chłodniej. Ludzie w ciepłych kurtkach i szalikach, a Olek w krótkich spodenkach... Na szczęście mieliśmy w torbie też cieplejsze rzeczy.





Ogólne wrażenia z tego miasta mamy mieszane. Katedra, którą widać na zjęciu jest przepiękna, cała z jasnego kamienia, wyglada wspaniale na żywo (lepiej niż tutaj). Są też tam różne inne piękne kościoły, w jednym z nich "Ostatnia Wieczerza" Leonardo da Vinci na ścianie (niestety nie widzieliśmy tego). Jest też wiele pięknych starych banków, w jednym widac było rzeźbione w drewnie stoiska kasowe, bardzo mi sie to podobało. Na ulicach jeżdżą tramwaje, z których część jest w starym stylu (myślę,że to oryginalne stare wagony, ale nie wiem jak jest naprawdę). Jest też metro, które świetnie ułatwia podróżowanie po tym wielkim mieście.
W centrum są deptaki ze sklepami i restauracjami, na których było mnóstwo ludzi, a jak chieliśmy się przejsć bocznymi uliczkami mniej zatłoczonymi, to tam nie było ani ludzi ani nic innego - tylko stare budynki i samochody, żadnych kawiarenek i butików niestety. Chodzenie w tłumie nie jest przyjemne, zwłaszcza z dziećmi, które łatwo mogą się zgubić. Chciałam napić sie kawy w jednej z eleganckich kawiarni, które wyglądają jak z innej epoki. Elegancki wystrój, piękne żyrandole i ciastka w gablotach. Niestety ceny nas zaskoczyły, a myśleliśmy, że to w Monako jest najdrożej w południowej części Europy. Okazało się, że nie. Espresso, które kawiarni w Monte Carlo kosztuje 2.5 euro, tam było za 4! Cappucino 7 euro! Na szczęście jak chcieliśmy zjeść obiad, to okazało się, że ceny jedzenia sa w miarę przyzwoite, jak na lokalne standardy.
Pogoda była chłodna, szara i wilgotna. Po przejściu wielu kilometrów (dzieci były bardzo dzielne) z ulgą dotarliśmy do hotelu. Następnego dnia czekała nas wizyta w parku rozrywki, ale o tym napiszę następnym razem.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz