Najpierw meble ogrodowe zostały odmalowane (i bardzo szybko wyschły)
Potem był już czas na obiad
… oczywiście dzieci jej nie piły, choć tak to wygląda na poniższym zdjęciu...
We Francji bardzo ograniczone są wyjścia z domu. Zawsze trzeba mieć przy sobie specjalny dokument, ze swoimi danymi wyjaśniający dokąd się wybieramy. A można wyjść tylko do pracy, po niezbędne zakupy blisko miejsca zamieszkania (adres trzeba napisać na wspomnianym dokumencie), małą aktywność fizyczną w samotności i nie dalej niż kilometr od miejsca zamieszkania, lub by ewentualnie pomóc komuś w opiece nad dziećmi czy osobami starszymi. Ja uważam, że to dobry pomysł i im lepiej będziemy przestrzegać zakazów, tym szybciej obecna sytuacja się poprawi.
Mamy szczęście, bo mieszkamy w domu bliźniaku z dużymi tarasami i ogródkiem, więc jest możliwość, by być na dworze nawet wiele godzin. Zawsze można zamieść suche liście na podjeździe - które regularnie przylatują z ogrodu obok - czy pograbić cos w mini ogrodzie. Albo pojeździć na wrotkach, pograć w badmintona (jak przestanie wiać) czy po prostu poleżeć na leżaku, jeśli pogoda pozwoli. Dziś akurat jest zimno, ale w sobotę można było się nawet trochę poopalać.
Dziś mamy jakby inną porę roku aż trudno mi uwierzyć, że tak ciepło było w sobotę i niedzielę. Dobrze, że wykorzystaliśmy te dni na bycie na dworze. Tym bardziej, że prognoza przewiduje deszcze pod koniec tego tygodnia.
Póki co, jest dobrze. Oby tak dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz