We Francji nie ma tradycji mikołajkowej. Na szczeście do nas Mikołaj trafił, mimo że jesteśmy daleko od Polski. Były prezenty dla dzieci, pieczenie pierniczków (prawie wszystkie już zjedzone) i grzane wino dla dorosłych. Nie udało nam się kupić gotowego grzańca w butelce więc zrobiłyśmy z Lidką same i wyszło bardzo dobre. Wlałyśmy czerwone wino do garnka, do tego włożyłyśmy laseczkę cynamonu, dwa plastry pomarańczy, kilka goździków, trochę miodu i brązowego cukru. Pachniało wspaniale i smakowało podobnie. Rok temu nie piekłyśmy żadnych ciastek, bo w kuchni nie ma na to zbyt wiele miejsca. Teraz Lidka powiedziała, że koniecznie musimy to zrobić, bo niedawno dostała dziecinny zestaw do pieczenia - z małym wałkiem, foremkami i blaszką, więc trzeba było wymyślić jakieś miejsce do wałkowania. No i się udało upiec bardzo smaczne pierniczki z innego niż dotychczas przepisu, nawet bez wielkiego bałaganu. Ach, jak to dobrze, że idą święta!
Brawo Dziewczyny, jeszcze zdążycie u mnie upiec co nie? Tak na serio, to też coś namieszam w misce, nie mam weny do pieczenia ale się postaram...już niedługo
OdpowiedzUsuń