Kończy się drugi tydzień szkoły. Ogólnie jest ok. Lidka radzi sobie nieźle. Emilka była świadkiem jak się Lidzia zgłosiła, poszła do tablicy i zrobiła dobrze to, co miała zrobić. Emi razem z chłopcem z Włoch, który też jest tu nowy, chodzą czasem na lekcje francuskiego do pierwszej klasy, żeby się pouczyć. Ona trochę rozumie i całkiem dobrze czyta po francusku. Matematyka jest na poziomie Emi, a wczoraj nauczyciel pokazywał wszystkim w klasie, jak ładnie zrobiła stronę tytułową w zeszycie. Lidzia czasem sobie popłakuje na długiej przerwie obiadowej, kiedy nie jest razem z Emi, ale mówi, ze w szkole jest fajnie. Poza tym wszyscy tam wiedzą, że one są siostrami i dbają o to, żeby mogły np.jeść obiad razem. Jedzenie w szkole jest smaczne. Zawsze na początku sałatka, potem ciepłe danie, na koniec serek i owoce, a nawet raz były lody!
Zaliczyłam już jedno zebranie rodziców w klasie Lidki, po południu idę do Emi. Na pierwszym miałam tłumacza (kolega który u nas był zna francuski). Dziś już nie będzie tak łatwo, ale na szczęście nauczyciel mówi po angielsku, więc się dogadamy. W szkole dziewczyny uczą się też włoskiego.
Każdego dnia dzieci przynoszą wiele informacji ze szkoły, trochę z tego rozumiemy, a jeśli nie, to udaje nam się to jakoś z pomocą komputera i słownika przetłumaczyć. Ogólnie dajemy radę, chociaż trochę się trzeba z tym wszystkim pomęczyć. Grunt, że nastawienie dzieci jest dobre i już mają sympatyczne koleżanki. Emilka była nawet na przyjęciu urodzinowym dziewczynki z klasy.
Byłyśmy też już u lekarza, bo potrzebne były zaświadczenia o stanie zdrowia dzieci do szkoły. Lekarz mówi dobrze po angielsku, zbadał dziewczyny (zmierzył, zważył, sprawdził ciśnienie, osłuchał, sprawdził uszy i gardło) i wszystko jest w porządku. Lidka niedługo będzie miała szczepienie. Do gabinetu lekarskiego idziemy kilka minut, a pracują tam dobrzy pediatrzy, bo polecono nam właśnie to miejsce i okazało się, że to tak blisko.
To nie nasz skuter, Olek ma trochę inny i czarny, a ten był tak ładny, ze trzeba było pokazać na zdjęciu.Emi już nie może się doczekać, kiedy będzie mogła mieć własny, ale ten pomysł mi się wcale nie podoba...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz