czwartek, 11 lutego 2021

Nic

Ostatnio nie dzieje się u nas nic ciekawego, każdy dzień powszedni jest podobny do poprzedniego: wczesna pobudka jeszcze po ciemku, dzieci do szkoły, potem ja zajmuję się domem lub jadę po jakieś zakupy, mały spacer przy okazji jeśli pogoda jest ładna, o 17 dzieci kończą lekcje (oprócz środy) i od 18 już nie wolno nam wychodzić z domu, wciąż mamy tu godzinę policyjną... W naszym departamencie jest bardzo dużo nowych osób zarażonych covidem każdego dnia. Nie odbywa się mój kurs francuskiego, ani zajęcia jogi, czyli żadne z moich zajęć, na których miałam okazję spotykać znajome osoby i dobrze spędzić czas.

W weekendy staramy się dla odmiany pojechać gdzieś dalej od domu, żeby zmienić otoczenie,  ale to tylko na taką odległość, żeby wrócić przed godziną 18. No i nie można pojechać do Włoch tak sobie, a to lubimy najbardziej. Trzeba mieć świeżo zrobiony test, jeśli tam się nie mieszka lub nie ma innego ważnego powodu. Już mamy tego powoli dosyć i choć wiadomo, że nie mamy źle, krzywda nam się nie dzieje i jesteśmy zdrowi, to trudno nie popaść w jakiegoś rodzaju przygnębienie. Bo ile można???

No ale trudno, trzeba jakoś sobie radzić i znaleźć tą jaśniejszą stronę sytuacji, która gdzieś tam przecież zawsze jest. Kiedyś ta dziwna pandemia się skończy, nic nie trwa wiecznie. Postaram się o tym codziennie pamiętać.

Trochę koloru na pociechę:


A dziś tłusty czwartek, ten dzień zawsze nastraja mnie optymistycznie. Nie wiem, czy to efekt nadmiaru kalorii, wesołych komentarzy w radio na temat pączków czy świadomości, że wiosna już coraz bliżej, ale poczułam się dziś trochę lepiej, czego wszystkim życzę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz