We Francji trwają ferie jesienne. Co roku jestem zadziwiona, że przecież rok szkolny dopiero co się zaczął a tu już dwa tygodnie wolnego. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, bo można trochę odespać i wyjechać na kilka dni. Tym razem pojechaliśmy odwiedzić rodzinę w Madrycie, spotkać nową kilkumiesięczną kuzynkę naszych dzieci i spędzić trochę czasu w tym pięknym mieście.
Mieliśmy szczęście do pogody, bo po wielu dniach chłodu i deszczu zrobiło się tam słonecznie i ciepło akurat na nasz przyjazd, więc można było spacerować do woli.
Jeden cały dzień spędziliśmy na zwiedzaniu miasta i małych zakupach przy okazji, mieliśmy też dwugodzinny spacer po starówce z przewodnikiem. Na koniec byliśmy zaproszeni na kolację w restauracji. Drugi cały z rodziną w parku mad rzeką i jeziorem. Wieczorem jak dzieci już odpoczywały w łóżku, wyszliśmy jeszcze na godzinę do przyjemnego baru niedaleko, bo Madryt tętni życiem wieczorami i szkoda było w tym nie uczestniczyć choć trochę. Następnego dnia już wracaliśmy do domu i trwało to cały dzień, ale to nie szkodzi, bo lubimy lotniska i samoloty.
Pałac królewski w Madrycie w pełnym słońcu
Katedra Almudena
W Madrycie jest mnóstwo sklepów "vintage", Emi ulubionych... Udało się kupić stare Levisy, których szukała.
Piękne budynki w każdym zakątku, ten to klasyczny pałac Habsburgów
Ja też na jakimś zdjęciu z Madrytu jestem, ale to następnym razem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz