piątek, 7 czerwca 2019

U nas lato

U nas ogólnie dobrze, życie toczy się do przodu czasem wolniej czasem szybciej. Przyszedł czerwiec i wraz z nim nareszcie lato. Można w końcu popływać, choć woda jeszcze zimna jak na lokalne standardy, 19 stopni. Powoli łapiemy opaleniznę, ja głównie na balkonie, gdzie przed południem jest bardzo ciepło i słonecznie. To ten czas, kiedy zbliża się koniec roku szkolnego i tym razem Emi kończy bardzo wcześnie a Lidka trochę później ale też wcześniej niż większość szkół - ta do której chodzą rządzi się swoimi prawami.
Wieczorami w ogródku latają świetliki. Niesamowite są te owady z małymi "żaróweczkami" w odwłoku. Często zapala się taka lampka w nocy na oknie sypialni, co zawsze robi na mnie duże wrażenie.
Niedługo spektakl taneczny Lidki, jak co roku. Dużo przygotowań, dużo emocji, sporo poszukiwań odpowiedniej bielizny w cielistym kolorze, co nie jest łatwe bo raczej nie ma takich rzeczy dla dzieci. Na szczęście dorosły rozmiar XS już czasem na naszą tancerkę pasuje, a siatkowe rajstopy dla dorosłych po prostu się mniej rozciągną i będzie dobrze. No i planujemy już makijaż na scenę, tym razem może będzie na zielono.
Wraz z latem pojawiły się czereśnie, które są tu przepyszne. Nie wiem dlaczego, ale myślałam, że na południu Europy nie ma tego typu owoców, na szczęście myliłam się. Duże, słodkie, pyszne - choć dosyć drogie niestety. Za to arbuzy i melony nie są drogie a również smakują wyśmienicie. Kiedyś nie lubiłam zbytnio melonów, bo były dla mnie mdłe i raczej bez smaku. No bo takie można było kupić wówczas w Polsce. Tu na południu melony są słodkie, bardzo soczyste i pyszne, a pachną na całe mieszkanie. Ostatnio kupiłam przypadkiem takiego "oszukanego" melona, który ładnie wyglądał ale nie miał żadnego zapachu. Myślałam, że może jest po prostu niedojrzały, ale po kilku dniach zaczęły się robić na nim plamy a zapachu wciąż nie było, smak też nienajlepszy. To jest właśnie różnica między owocami dojrzałymi w okolicy w sezonie, trochę bardziej naturalnymi niż te przechłodzone, zerwane zanim dojrzeją i transportowane do dalekich części świata.
Takie małe przyjemności sezonowe, to według mnie najlepsze rzeczy w życiu tak na prawdę. Uczucie, gdy schnie się na ręczniku w słońcu po pływaniu w morzu, smak dojrzałych owoców i przyjemne, ciepłe letnie wieczory to wszystko sprawia, że chce się żyć. A cała reszta jakoś się ułoży...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz