Statek stał na redzie, więc pasażerowie i goście tacy jak my podpływali szalupami, na których mocno wieje i chwilami można być mocno ochlapanym wodą morską ( dla dzieci to atrakcja), więc po ułożonej fryzurze nie było śladu. Dobrze, że miałam grzebień w torebce.
Ku naszej radości pojawiliśmy się tam akurat na podwieczorek przy muzyce na żywo, nasz ulubiony moment dnia na statku podczas rejsu. No i jeszcze do jedzenia na ciepło były sajgonki, które dziewczyny bardzo lubią, więc pełnia szczęścia. Do tego eleganckie kanapki, ciastka i owoce. Zespół bardzo ładnie grał i śpiewał, napoje z baru odpowiednio schłodzone, więc same przyjemności.
Potem był relaks na leżakach i oglądanie statku, oraz mała, obowiązkowa sesja zdjęciowa.
Ciąg dalszy następnym razem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz