wtorek, 5 września 2017

Witaj szkoło...

Znowu Ziemia zatoczyła koło i ponownie zaczął się rok szkolny... Większość chyba rodziców dzieci w wieku szkolnym z tego się cieszy. Codzienność będzie teraz bardziej poukładana, dzieci ogólnie grzeczniejsze, kiedy mają więcej obowiązków. Będą też bardziej zmęczone żeby myśleć o głupotach. Dla mnie początek roku to trochę luzu i spokoju w domu, i nawet chętnie rano wstaję póki co... Lubię te pierwsze szkolne dni, kiedy wszyscy od rana podekscytowani, w piekarni góry rogalików i bagietek no i kolejka aż do drzwi. Pogoda u nas łaskawie się zmieniła na bardzo przyjemną - wciąż ciepło ale bez męczącego, wilgotnego upału.

W piątek Lidzia będzie miała test do zajęć z żeglarstwa w ramach lekcji w-f, na którym trzeba wskoczyć do morza z pomostu i dopłynąć do brzegu - w kapoku, więc nie ma czego się bać. Oczywiście ona się nie boi, bo chętnie skacze z platformy na głęboką wodę, ostatnio nawet na główkę.
Zaczynają się już zajęcia taneczne, niedługo mój kurs francuskiego, treningi koszykarskie Emi już się rozpoczęły ponad tydzień temu. Jest nowy trener, który sprawia wrażenie, że zna się na rzeczy i raczej nie będzie robił obrażonej miny jak poprzednia pani... Trzeba robić badania, szczepienia i być czasem jednocześnie w kilku miejscach, np. w gabinecie lekarskim i szkole tańca, bo tylko taki termin badania EKG (do licencji sportowej) udało się ustalić. Zwykle też zebranie rodziców w obu szkołach odbywa się też tego samego dnia a póki co jeszcze nie potrafię się rozdwoić...Tak wygląda nasz wrzesień, spore zamieszanie. Ale spokojnie,  pod koniec października już będą dwutygodniowe ferie.

Póki co, korzystam z ciszy w domu. To pierwszy taki dzień.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz