poniedziałek, 30 listopada 2015

Gdzie uciekła jesień?

Nie pisałam ostatnio, bo jakoś nie miałam weny.
Tutaj u nas nic nadzwyczajnego się nie dzieje, dzień po dniu mija spokojnie. Weekend na sportowo - najpierw mecz koszykówki Emi, potem AS Monaco Basket. Niedziela już w domu, bo się Lidka rozchorowała. Z przeziębienia zrobiło się lekkie zapalenie krtani. Poszłyśmy rano do lekarza, udało się za ósmym razem dodzwonić. 2 dni zwolnienia (tylko?!).

Nagle już zaczyna się grudzień, nie wiadomo jak i kiedy skończyła się jesień. To znaczy teoretycznie, bo tutaj pogoda jest raczej niezmienna. Tylko są chłodniejsze poranki bo temperatura w nocy nie przekracza 10 stopni. W ciągu dnia natomiast wciąż można chodzić w cienkiej kurtce. Deszcz prawie nie pada. Nie wiem jakim cudem te bujne rośliny tutaj żyją. W poprzednich latach jesień była bardzo deszczowa, teraz wręcz przeciwnie.

W lokalnych górach jest już trochę śniegu, jednak temperatury dosyć wysokie, obawiam się że sezon narciarski nie zacznie się normalnie, czyli za tydzień. A my chcemy już pojeździć. I poczuć zimowo-świąteczny klimat, który w Limone na szczęście jest, a tu u nas z tym słabo. Jarmarki świąteczne w Monako i Menton juz prawie gotowe, lodowiska też, no ale te lampki na palmach wyglądają dziwacznie... No nic, trzeba się przyzwyczaić i odliczać dni do wyjazdu do Polski na Święta.




Tą piękną dekorację dziewczyny zrobiły same z uzbieranych suchych liści

Ta nowoczesna kawiarnia była w Lyon, tu u nas niestety mało takich przyjemnych miejsc
Czekoladowy "lizak" rozpuszcza się w ciepłym spienionym mleku i powstaje gorąca czekolada





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz