Skończył się najdłuższy miesiąc w roku, czyli styczeń. Dla mnie zawsze ciągnie się on bez końca… W tym roku mieliśmy nieprzeciętnie słoneczny ten pierwszy miesiąc roku, co było naprawdę nietypowe ale oczywiście korzystaliśmy z tego ile się da: rowery, spacery i wystawianie twarzy do słońca. Zaczął się luty, który zawsze wydaje się mi jakiś taki sympatyczny, o ile to możliwe w tym przypadku. Trwa krócej, przybliża do wiosny, karnawał trwa w najlepsze i ogólnie jest jakiś taki lepszy. No i w tym roku jest nadzieja na koniec walki z wirusem wkrótce. Oby tak było, bo ile można tak żyć???
Zaczynają się ferie zimowe, w drugim tygodniu wybieramy się na narty i czekam już na ten wyjazd z utęsknieniem. Do Moeny we Włoszech po raz kolejny… lubimy wracać do tego co znamy. Może to oznaka starzenia się ale po co szukać nowego miejsca na narty, skoro to co znamy w pełni nam odpowiada. Oby tylko centrum spa w hotelu było czynne, mam pewne obawy że z powodu pandemii mogą być jakieś ograniczenia. Trzymam kciuki jednak żeby było wszystko czynne, bo tam jest bardzo przyjemnie. Po dniu na stoku mały seans w saunie i wejście do beczki z lodowatą wodą to jest to na co czekam od rana każdego dnia. Dobrze że jest tam sporo śniegu bo w okolicznych stacjach narciarskich sytuacja jest trochę gorsza.
To na dziś tyle. Do następnego razu…
Ale Wam dobrze. tu pod pieskami pogoda. mało słońca,mrzawki na zmianę z wichurą. na zmianę ze śniegiem, na zmianę z huraganem, dobrego nartowania i słońca jak zwykle, buziaki
OdpowiedzUsuń