wtorek, 14 stycznia 2020

Podróż nie taka zła

No to jestem tu ponownie, po długich wakacjach świątecznych. Po  dwóch tygodniach spędzonych nadzwyczaj aktywnie, rodzinnie i towarzysko wróciliśmy do codzienności. Jak dobrze, że w poniedziałek po powrocie, w szkole dzieci nie było lekcji. Mogły odespać dwudniową podróż a i ja ogólnie słabo spałam podczas tego pobytu więc z przyjemnością powitałam własne łóżko, które jest moim ulubionym miejscem na świecie...

Powrotna podróż z Polski do Francji (2 tysiące kilometrów samochodem) zasługuje na chwilę uwagi, bo jest to ciekawe doświadczenie.
Po pierwsze, z szarej zwykle pogody w północnej części Europy pierwszego dni podróży, drugi zwykle jest piękny i słoneczny, Szwajcaria i Włochy mają zimową pogodę zdecydowanie ładniejszą niż północni sąsiedzi.
Po drugie: piękne widoki na góry, rzeki, przełęcze, gdzieniegdzie śnieg. A po trzecie, gdy tylko wjedziemy do Włoch, jest czas na postój na stacji benzynowej i to jest prawdziwa przyjemność! Przede wszystkim można wysiąść z samochodu bez kurtki bo jest kilkanaście stopni! Plus,oczywiście. Potem pięknie pachnie kawa, która na wszystkich włoskich stacjach przy autostradzie jest pyszna. No i gablotki pełne rogalików, ciastek, pięknych kanapek albo góry słodyczy, i tylko problem jest taki, że nie wiadomo, na co się zdecydować...
Kiedyś, zawsze było mi smutno, kiedy przyjeżdżałam tu z Polski. Teraz już się w końcu przyzwyczaiłam do życia za granicą i czuję się ok. A skoro wraz z przyjazdem na południe jest nagle tak, jakby przyszła wiosna: cieplej, jaśniej i dni są o wiele dłuższe niż w Trójmieście zimą, to jest to całkiem przyjemne doznanie. Polecam!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz