czwartek, 4 października 2018

Jestem tu!

Nie było mnie tu przez jakiś czas, ale wracam, jestem.

U nas życie toczy się powoli, normalnie. Zaczyna się październik, więc szkoła na pełnych obrotach i dzieci już trochę zmęczone wczesnym wstawaniem. Lidka trochę się bała jak to będzie w gimnazjum, ale już się przyzwyczaiła do nowej szkoły i wszystko gra. Pierwsze oceny bardzo dobre, więc wszyscy się z tego cieszymy.

W ubiegłym tygodniu, kiedy dowiedzieliśmy się, że polscy siatkarze będą grać w Turynie i okazało się że można jeszcze kupić bilety na piątkowy mecz z Włochami, nie zastanawiając się długo pojechaliśmy tam. I to był świetny pomysł, bo atmosfera w hali sportowej była niesamowita! Włoscy kibice potrafią się dobrze bawić, nawet gdy już po pierwszym secie okazało się , że to my (Polacy) a nie oni będziemy grać dalej.
Ogólnie cały wyjazd był przyjemny, bo lubimy czasem pojechać do dużego miasta, gdzie życie toczy się trochę szybciej, tak jak i samochody na zatłoczonych ulicach. Szkoda, że musieliśmy szybko wracać, ale Emi była w tym czasie na szkolnej wycieczce i trzeba ją było odebrać koło 17 w sobotę (z nami była w Turynie tylko Lidzia). Gdybyśmy byli wszyscy razem, to raczej zostalibyśmy na jeszcze jeden mecz bo chętnie spędzilibyśmy trochę czasu w tym sympatycznym włoskim mieście. Za to na pewno nabrałam apetytu, żeby pojechać tam niedługo ponownie, może pociągiem tym razem. Tym bardziej, że przepiękny stary i wielki dworzec jest odnowiony i warto go zobaczyć od środka. Jak również kilka części miasta, których jeszcze nie widzieliśmy. Tak więc jest plan i oby udało się go zrealizować...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz