Co roku w Monako, w czasie jesiennych ferii, w samym sercu miasta/państwa pojawia się wesołe miasteczko. Karuzele i inne atrakcje dla każdej grupy wiekowej, mnóstwo miejsc gdzie można ustrzelić sobie (dosłownie) nagrodę no i punkty gastronomiczne oczywiście. Dużo hałasu, muzyki, kolorowych świateł, krzyków przerażenia i zapachu gorącego tłuszczu a wśród tego wszystkiego grupki nastolatków, rodzice z dziećmi i amatorzy mocnych wrażeń, również gastronomicznych … Każdego roku odwiedzamy to miejsce przynajmniej raz, to już taka lokalna tradycja. Lidka w końcu dorosła do skorzystania z każdej atrakcji, problem w tym, że my już z nich wyrośliśmy, a nawet są one dla osób w „pewnym wieku” niebezpieczne, a ona nie chce sama na to iść. No i tu jest dramat bo koleżanki wyjechały, albo poszły z kimś innym, albo rodzice nie pozwolili … Nie jest łatwo być nastolatką czasami. Dobrze, że chociaż na samochodziki starsza siostra dała się namówić…
Ja to już czekam na jarmark gwiazdkowy, który będzie w tym samym miejscu w grudniu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz