czwartek, 5 września 2019

Coś się kończy, coś zaczyna

Jestem tu ponownie, po przerwie wakacyjnej. Zaczął się rok szkolny, więc czas powrócić do obowiązków (pisanie bloga jest raczej przyjemne, ale czasem mam ochotę też trochę od tego odpocząć...)
Wakacje były długie, trochę nieudane pod względem zdrowotnym. Najpierw ja mocno skręciłam nogę, co mnie uwięziło w mieszkaniu na jakiś czas. Potem kiedy byliśmy na statku Lidka się rozchorowała na coś w rodzaju grypy i przeleżała kilka dni z gorączką, nie jedząc prawie nic a tam tyle pyszności... No trudno, czasem bywa i tak. Na szczęście teraz wszyscy zdrowi, chyba... Emi zasłabła wczoraj w szkole i co prawda po chwili czuła się już dobrze, to i tak trzeba zrobić jej badania na wszelki wypadek.

Tu gdzie mieszkamy, początek roku szkolnego odbywa się zwykle w upale, pogoda wciąż całkowicie letnia. A nam już tęskno do jesieni... Wszystko czeka na deszcz, którego dawno tu nie było no i mamy też już dość komarów, które nie dają spokoju wieczorami. W takim cieple trudno też zabrać się za sprzątanie, nie mówiąc o prasowaniu. Robię na bieżąco to co trzeba, ale poważniejsze porządki czekają na ochłodzenie.
Ale dobrze być w domu, po tych wszystkich podróżach, nawet jeśli trochę męczy upał. Coraz bardziej jesteśmy przyzwyczajeni do mieszkania we Francji. Są plusy i minusy ale człowiek z czasem przywyka do wszystkiego i zaczyna czuć się w nowej rzeczywistości jak u siebie. W moim przypadku to bardzo powolny proces ale z każdym nowym rokiem szkolnym porównuję, jak czułam się rok wcześniej, jak niektóre sprawy były dla nas trudne a teraz już raczej wszystko wiemy, co i jak tu się odbywa.

Przy okazji wrzucę tu jakieś zdjęcia z wakacji, na razie tylko takie obrazki z mieszkania.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz