Lubimy te wyjazdy do Polski, mimo, że jedziemy prawie dwa dni, samochodem z noclegiem po drodze. Wyjazd przed świtem, pierwszy postój to pyszna kawa gdzieś na stacji benzynowej we Włoszech, potem piękne widoki w Austrii. Obowiązkowe korki na autostradach niemieckich, aż wreszcie Szczecin, polskie piwo i pierogi albo żurek na kolację. Drugi dzień jazdy już jest krótszy i spokojniejszy, często pada, ale i tak jest przyjemnie. Tak samo jak zawsze, jakbyśmy nie wyjechali stamtąd prawie 4 lata temu...
czwartek, 22 czerwca 2017
Tutejsze lato
Już się nam dało we znaki. Codziennie od rana słońce i upał. Mieszkanie, które niedawno było jeszcze w miarę chłodne, już się nagrzało. Próżno szukać wytchnienia, jedynie w łazienkach na dolnym poziomie jest trochę zimniej, bo tam słońce nie dochodzi a od tyłu chłodzi skała. Tak, nasz dom (tzn. ten, w którym wynajmujemy mieszkanie) zbudowany jest na skale. Ochłody można szukać jedynie w wodzie lub klimatyzowanym sklepie. Spać nie można, bo za ciepło, wszechobecne komary i ptasie śpiewy od wschodu słońca za oknem (piękne ale zdecydowanie za głośne). Zaczęłam marzyć o jesieni, choć dopiero zaczynają się wakacje. Wiem, że jeszcze zatęsknię za taką pogodą, po kilku deszczowych dniach w Gdyni, ale na razie chcę stąd uciec.
Lubimy te wyjazdy do Polski, mimo, że jedziemy prawie dwa dni, samochodem z noclegiem po drodze. Wyjazd przed świtem, pierwszy postój to pyszna kawa gdzieś na stacji benzynowej we Włoszech, potem piękne widoki w Austrii. Obowiązkowe korki na autostradach niemieckich, aż wreszcie Szczecin, polskie piwo i pierogi albo żurek na kolację. Drugi dzień jazdy już jest krótszy i spokojniejszy, często pada, ale i tak jest przyjemnie. Tak samo jak zawsze, jakbyśmy nie wyjechali stamtąd prawie 4 lata temu...
Lubimy te wyjazdy do Polski, mimo, że jedziemy prawie dwa dni, samochodem z noclegiem po drodze. Wyjazd przed świtem, pierwszy postój to pyszna kawa gdzieś na stacji benzynowej we Włoszech, potem piękne widoki w Austrii. Obowiązkowe korki na autostradach niemieckich, aż wreszcie Szczecin, polskie piwo i pierogi albo żurek na kolację. Drugi dzień jazdy już jest krótszy i spokojniejszy, często pada, ale i tak jest przyjemnie. Tak samo jak zawsze, jakbyśmy nie wyjechali stamtąd prawie 4 lata temu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz