Trochę się u nas działo: Wielkanoc, Komunia Lidki, aż dwie wizyty w Polsce w międzyczasie - trochę zamieszania było. Po wszystkich przeżyciach - tych trudnych i łatwiejszych - przyszedł czas na relaks. Któregoś dnia pojechaliśmy zwiedzić małe miejscowości nadmorskie we Włoszech, pomiędzy Imperią i Sanremo, bo tam jeszcze nie byliśmy. Można dojechać tam trasa rowerową, o której już tu kiedyś pisałam, ale dzieci nie miały na to nigdy siły i ochoty.
Dwa miasteczka: San Lorenzo al. Mare i Santo Stefano al Mare. Nieduże, spokojne, kameralne, z przyjemną atmosferą. Wszechobecny spokój. Dobre lody. i jeszcze pogoda dopisała... Czego chcieć więcej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz