czwartek, 9 stycznia 2025

Z Nowym Rokiem nowym krokiem

 Ten rok zaczął się dla mnie inaczej niż poprzedni...

 Rok temu byłam w trakcie szukania pracy, trochę zrezygnowana i przestraszona bo nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Moja pewność siebie była na niskim poziomie - czułam, że po byciu w poza rynkiem pracy przez wiele lat nie mam zbyt wiele do zaoferowania. Na szczęście okazało się, że rzeczywistość wygląda inaczej. Jak już udało mi się popracować gdzieś to przekonałam się, że mam dużo zalet jako pracownik, daję sobie radę z różnymi zadaniami i szybko się uczę. A również odkryłam, że lubię chodzić do pracy, a trochę się bałam jak to będzie. No i teraz moja rzeczywistość wygląda inaczej. Jutro zaczynam dwutygodniowe zastępstwo w banku, tym samym, w którym pracowałam w kwietniu ubiegłego roku. Teraz już bez przerażenia, bo wiem co robić, znam ludzi, którzy tam pracują a również trochę lepiej mówię po francusku niż wiosną. Wczoraj miałam telefon z propozycją innego zajęcia tymczasowego. Cieszę, się że zaczęło się coś dziać w tym segmencie mojego życia. Dzięki temu zaczynam rok patrząc na życie z większym optymizmem. Oby tak dalej... No i mam teraz nowe koleżanki, które poznałam pracując w pałacu i jutro wybieram się na spotkanie z nimi w Nicei i już się na to cieszę.


Życzę wszystkim czytającym dobrego roku!!!

poniedziałek, 6 stycznia 2025

Zima na koniec

 Wróciliśmy z pobytu swiatecznego w Gdyni. Było miło i intensywnie, jak za każdym razem. Dużo spotkań, gości, jedzenia, trochę tańca i relaksu na basenie. Pogoda trafiła nam się niedobra: bardzo chłodno, mokro, wietrznie i zimy brak! Na szczęście podczas postoju Niemczech w drodze powrotnej, w czasie kolacji padający deszcz nagle zmienił się w śnieg i duże płatki spadały z nieba przez wiele godzin. Nie zastanawialiśmy się długo tylko po kolacji założyliśmy czapki, rękawiczki i co kto miał ciepłego i poszliśmy na spacer w zimowej scenerii! Ale było pięknie! Bo Kempten w którym mieliśmy spać jest bardzo ładnym niedużym miastem i w ładnych uliczkach nie było prawie nikogo oprócz naszej małej rodziny…







Następnego dnia było pięknie biało i mroźnie, więc przez kilka godzin jechaliśmy jeszcze przez zimowe krajobrazy.

 Potem we Włoszech już pełne słońce i ponad 10 stopni powyżej zera. Dobrze że przeżyliśmy chociaż chwilę zimy, bo następna taka szansa dopiero za miesiąc, w czasie weeendu na nartach, który mamy zaplanowany…