Wróciliśmy z wyjazdu do Polski, cali i zdrowi. Jechaliśmy samochodem, z przystankiem w hotelu na obrzeżach Norymbergi, mniej więcej w połowie drogi. Dzielnica była dość brzydka a hotel choć raczej stary był bardzo dobrze prowadzony, czysty, z zewnętrznym basenem i eleganckim śniadaniem. Mnóstwo pysznych rzeczy do jedzenia, duży wybór napojów, herbat, piękne filiżanki do kawy i małe koszyczki na pieczywo ( w tym śliczne małe precle). Dawno nie widziałam takiego porządnego śniadania w hotelu średniej klasy, dla mnie to duża przyjemność.
Taka długa podróż samochodem zawsze mnie stresuje bo nietrudno o wypadek, ludzie jeżdżą lepiej i gorzej, trzeba bardzo uważać cały czas na drodze. Na szczęście dojechaliśmy bez problemów, w mieszkaniu wszystko było w porządku i jak się okazało nie było tu bardzo gorąco, a tego się obawiałam najbardziej. Komary ucieszyły się z naszego przyjazdu i w ciągu 10 minut miałam już kilka bardzo swędzących ugryzień no ale trudno, już niedługo skończy się lato i nie będzie tu tych latających wampirków…
Za kilka dni czeka nas jeszcze wyjazd do Lyon, żeby dostarczyć na miejsce studentkę tamtejszej szkoły no i jak już przestaniemy płakać po rozstaniu z dużym dzieckiem zacznie się rok szkolny. Już czas najwyższy, tegoroczne lato jest bardzo intensywne i chciałabym żeby już się skończyło. Poza tym uwielbiam jesień, choć na to trzeba tu jeszcze wiele tygodni poczekać - we wrześniu jeszcze chodzimy na plażę i pływamy w morzu, chłodniej będzie dopiero w październiku.
Wczoraj poszliśmy na lody do naszej ulubionej lokalnej lodziarni i były takie pyszne! Dawno ich nie jadłam i pewnie dlatego tak mi smakowały, no i wiadomo, że Włosi robią je najlepiej…
A poniżej kilka zdjęć z pobytu w Trójmieście: