Za bardzo nas to nie zmartwiło, bo wiedzieliśmy, że można je kupić gdzie indziej.
Po powrocie do domu Olek wybrał się po choinkę do Menton i znowu nic! Ja już zaczęłam się trochę denerwować tą sytuacją, ale była wciąż jeszcze możliwość, żeby kupić drzewko w Monako. Pojechaliśmy tam więc dziś rano (czyli w niedzielę), a tu okazuje się, że wszystkie średnie drzewka sprzedane, a zostały tylko maleńkie lub kilka bardzo dużych. Nie wyglądało to dobrze. Sprzedawca był na tyle miły, że powiedział nam o innym miejscu z choinkami. Poszliśmy tam i nic nie znaleźliśmy, więc już się zaczęłam porządnie martwić. Wróciliśmy zatem do tego pierwszego miejsca, żeby kupić już cokolwiek. Wypatrzyliśmy gdzieś z boku jedną jodłę w miarę dobrej wielkości, ale sprzedawca powiedział, że ta to się nie nadaje, bo jest krzywa. Mimo to poprosiliśmy, żeby ją rozpakował z siatki no i okazało się, że to naprawdę ładne drzewko, lekko przekrzywione w stojaku zrobionym z kawałka pnia innego drzewa. Najwyraźniej ludzie w Monako są bardzo wybredni, ale dla nas ta lekka krzywizna nie stanowiła żadnego problemu. Zapłaciliśmy więc i z ulgą wróciliśmy do domu. Tam okazało się, że nasze drzewko jest bardzo ładne i po wsunięciu małego klinu pod podstawę jest prawie proste! Teraz już ustrojone, delikatnie pachnie i od razu zrobiło się bardzo świątecznie.
..."bo nie ważne czyje co je, ale ważne co je
OdpowiedzUsuńmoje"...cytat z pewnej piosenki