Dawno mnie tu nie było…. Dużą część dnia spędzam w pracy i często nie mam czasu żeby coś to napisać ale też za bardzo nie mam o czym, bo wciąż to samo u nas ale może wcale nie? Gdy się człowiek bardziej zastanowi to przecież każdy dzień obfituje w wydarzenia, te małe i te większe i tak naprawdę każde z nich może być wdzięcznym tematem do opisania…
Czerwiec to chyba mój ulubiony miesiąc. Dni coraz dłuższe, ciepło ale jeszcze nie bardzo gorąco i każdego wieczoru można obserwować świetliki fruwające w ogródku przy domu. Te małe owady z lampkami w odwłoku nie przestają mnie zadziwiać, zawsze gdy je widzę. No i od razu wiadomo, że zaczyna się lato.
U nas intensywny czas pod względem szkoły: Lidka będzie zdawać maturę i wybiera studia, Emi jest w trakcie rekrutacji do szkół artystycznych w Paryżu, gdzie chce kontynuować naukę. Na razie wszystko jest na dobrej drodze.
No i niedługo przeprowadzka! Trochę mnie to przeraża, chociaż to nie pierwszy raz przecież… chcąc nie chcąc czasu już pakować kartony. Zamierzam pozbyć się wielu rzeczy, żeby rozpocząć życie w nowym miejscu lekko i przyjemnie, bez zbędnych gratów.
A poniżej kilka zdjęć, z pracy i nie tylko...
Ja i moja ładna koleżanka. Ja w płaszczu, bo zimno było na początku sezonu, mamy marynarkę i taki właśnie płaszczyk na chłodne dni
Powyżej księżna Grace, a pod spodem widok na port w Monako z góry, przed wyścigiem F1:
Karabinierzy na warcie przed pałacem:
A to już u nas w domu, kot ulepiony z gliny przez Emi dawno temu:
I niewiarygodnie niebieskie niebo i różowe chmury któregoś dnia
Do następnego razu, już niedługo, obiecuję...