Po wyjeździe z Awinion udaliśmy się w stronę Gorges du Verdon, czyli przełomu rzeki Verdon. Znajduje się on w połowie drogi z Awinionu do Nicei.
Po drodze przejechaliśmy przez wiele urokliwych prowansalskich wiosek, po czym dojechaliśmy do gór, które wyglądają jak z westernów, oglądanych przez nas w dzieciństwie. W pewnym momencie, podczas krętej drogi pod górę, musieliśmy się zatrzymać, bo Emilce było trochę niedobrze i byliśmy też głodni. Na szczęście było tam miejsce do urządzenia pikniku, dziwny kamienny stół z siedzeniami, dookoła nisko rozgałęzione drzewa, na które dziewczyny od razu zaczęły się wspinać.
Najedzeni ruszyliśmy dalej, pod górę. W pewnym momencie, gdy byliśmy już na dużej wysokości, można było zobaczyć cudownie turkusową rzekę, która płynęła kilkaset metrów poniżej. Widok zapierający dech w piersiach! Niestety zdjęcie nie oddaje w pełni wyjątkowości tego miejsca.
Zwężenie rzeki (w lewym dolnym rogu zdjęcia) prowadzi do kanionu Gorges du Verdon, zwanym też grand Canyon du Verdon o długości 25 km. Woda płynąca przez wapienny płaskowyż całe wieki drążyła koryto w miękkim podłożu. Ten największy kanion Europy ma swój początek w pobliżu zlewiska rzek Verdon i Jabron. Głębokość wąwozu waha się od 250 do 700 m, szerokość doliny osiąga od 8 do 90 m. Można płynąć rzeką lub wędrować po dnie kanionu, albo podziwiać go z góry, z dróg po obu stronach wąwozu. Chwilami droga wiedzie bardzo blisko przepaści - coś dla ludzi o mocnych nerwach, ja miałam ściśnięte gardło przez większość tej przejażdżki. Po około 20 minutach dojechaliśmy do miejsca widokowego. Samochód trzeba było zostawić i pójść kawałek na piechotę po skałach, do miejsca w którym roztacza się widok na część kanionu, z przygotowanymi specjalnymi "balkonami". Nie jest to miejsce dla osób z lękiem przestrzeni, lub wysokości - Olek ma z tym mały problem, więc czuł się dosyć nieswojo... Nam się podobało, choć byłam trochę przerażona, bo pod nami przepaść!
Po tych ogromnych emocjach wróciliśmy już do domu, podziwiajac piękne krajobrazy.
Wow! I pomyśl jako zwykła turystka nie trafiłabyś tam. A tak mieszkając w pobliżu trafiasz na wiele niesamowitych miejsc. Fajnie.
OdpowiedzUsuńCześć, tu Lidka. Chciałabym Ci powiedzieć kochana Mamusiu, abyś częście dodawała zdjęcia na których jest Emi. A to dlatego, że jest to najpiękniejsza osoba jaką znam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, twoja córka, Lo.
Byłam tam w sierpniu 2015, widoki przepiękne.
OdpowiedzUsuń+++